środa, 9 sierpnia 2017

Rozdział 5

1.01.2017r- Sobota
Obudziłam się dopiero koło 10, i pewnie bym pospała dłużej, gdyby nie krzyk babci z dołu. Prawdopodobnie kłóciła się z Thomasem. Podniosłam się z łóżka, schodząc  po schodach.
- Co tak krzyczycie ?- zapytałam wchodząc do kuchni. Przetarłam jedną ręką oczy.
- Babcia chce, abym rozwoził po okolicy ulotni przez tydzień, bo sąsiad chce iść na urlop - powiedział oburzony.
- Płacą za to ?- zapytałam.
- Tak,  10 funtów za rozwiezienie wszystkich ulotek - powiedziała babcia, zakładając ręce na biodra.
- Mogę się tym zająć - zaproponowałam. Bo kto głupi nie chciałby kasy za darmo ? Nie chcę, cały czas być na utrzymaniu ojca, czy mamy. Taka wakacyjna praca przyda mi się. Po ty jak się ubrałam i dostałam, adres wyszłam z domu.
- Dzień dobry, ja w sprawie ulotek - powiedziałam do starszego pana.
- Wiem, Olga mówiła - zaśmiał się staruszek.
- Musisz roznieść wszystkie ulotki przed 10 - tłumaczył zasady.
- Ulotni, nie mogą zostać wyrzucone - dopowiedział grożąc palcem.
- Okej - przytaknęłam, gdy mężczyzna wytłumaczył mi zasady. Praca może wydawać się fajna. Codziennie do 8 musze przyjśc odebrać ulotki. Muszę roznieść 8 tysięcy ulotek dziennie. Pracuję tylko od poniedziałku do piątku. Oraz płacą mi za to nie 10, a 15 funtów, czyli jeszcze lepiej. Po przeliczeniu będzie to prawie 20$. Zaczynam pracę dopiero od poniedziałku.
- Jestem!- krzyknęłam już w ganeczku, następnie wchodząc na korytarz.
- I jak praca ?- zapytała babcia podekscytowana. Weszłam do salonu, w którym siedziała jeszcze inna staruszka.
- Moja wnuczka podjęła się pracy - pochwaliła się babcia.
- Pracuję od poniedziałku do piątku, muszę do godziny 10 roznieść ulotni - wyjaśniłam.
Niedziela zleciała bardzo szybko. I nadszedł poniedziałek. Wstałam o 7 ubierając się oraz robiąc poranną toaletę. Wyszłam z domu w pół do 8. Za pięć 8 byłam na miejscu. Odebrałam ulotki, zaczęłam je wkładać do skrzynek. Dobra odwołuję to. Nie jest to takie leciutkie, jak by się wydawało. Wrzuciłam gazetę do skrzynki Harrego, następnie do Nialla.
- Od dzisiaj jesteś roznosicielem gazet ?- wyśmiał mnie Niall, który grzebał coś przy swoim motorze. Wstał odchodząc od motoru. Wytarł brudne ręce w szmatkę, którą rzucił koło pojazdu. Był tylko w spodenkach koszykarskich. Mogłam zobaczyć jego wszystkie tatuaż, a także dobrze wyrzeźbioną klatkę piersiową.
- Ślinisz się - wyśmiał mnie znowu.
- Jesteś palantem - zauważyłam przewracając oczami. Blondyn jedynie zaśmiał się głośno.
- Dzisiaj cała grupą jedziemy na kręgle, jedziesz z nami ?- zapytał. Przyznam, że zdziwiło mnie jego pytanie. Kątem oka zauważyłam, w ganku stojącą Olgę.
- Muszę iść, napisze jak coś Harremu, ma mój numer - odpowiedziałam, wręczając jemu do dłoni ulotkę i ruszyłam dalej. Po roznoszeniu wszystkich ulotek byłam w domu około 12. Mojego pracodawcę, wcale to nie zdziwiło, że byłam tak późno. Zaczęłam przepraszać, że tak długo to robiła, lecz jedynie mnie wyśmiał, mówiąc że jemy czasami to zajmuje dłużej, a godzina 10 jest tylko taką umowną godziną.
- Widziałam jak rozmawiałam z tym wymazańcem - od razu powiedziała babcia. Ledwo co zdążyłam ściągnąć buty.
- Z kim ?- zapytałam nie wiedząc o kogo jej chodzi. No dobra wiedziałam, że miała na myśli Nialla, lecz nie przyznam się jej do tego.
- Z synem Pani Horan, mówiłam abyś trzymała się z daleka od niego!- krzyknęła w moim kierunku. Ona ma na ich punkcie jakiegoś.
- Babciu to moja praca, roznoszę ulotki, gazety, staram się być miła dla ludzi - starałam się ją uspokoić.
- Ale od niego trzymaj się z daleka, nie rozmawiaj z nim - warknęła do mnie. Przewróciłam oczami. Byłam głodna a ona coraz bardziej zabierała mi apetyt.
- Co tutaj tak głośno ?- zapytał dziadek wchodząc do salonu.
- Przez babcię straciłam apetyt - wyjaśniłam dziadkowi, idąc do swojego pokoju. Słyszałam jeszcze głosy na dole. Zamknęła drzwi, zdenerwowana. Podeszłam do okna otwierając ja na oścież. Usiadłam na parapecie zapalając jednego papierosa.
- Czyli jednak palisz - powiedział nagle dziadek.
- Nie strasz - odpowiedziałam, gasząc papierosa o parapet. No dobra palę, lecz nie będę palić przy nim.
- Mogłaś spalić - wyśmiał moje zachowanie.
- Przestań dziadku, nie wiem jak ty wytrzymujesz - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Jadę po części do kosiarki, jedziesz ze mną ?- zapytał dziadek. Był moim wybawieniem.
- Dobra - powiedziałam, zeskakując z parapetu. Razem z dziadkiem wyszliśmy z domu, pierw Fran poinformował swoją żonę o tym.  Przy samochodzie dziadek rzucił kluczyki w moje dłonie.
- Nie rozumiem - odpowiedziałam, nie wiedziałam o co jemu chodzi.
- Masz prawo jazdy od roku - powiedział. Miałam, lecz rzadko kiedy prowadziła. Oczywiście, gdy musiałam gdzieś jechać, mama bez problemu dawała mi samochód, bo wiedziała, że jestem dobrym kierowcą. Lecz tutaj jeździ się po prawej, a nie po lewej.
- Nie będę umiała - powiedziałam do dziadka.
- Dasz radę - zachichotał. Wsiadłam na miejsce kierowcy, odpalając auto. Wyjechałam na drogę, pamiętając, aby patrzeć na znaki.
- Co u mojego syna ?- zapytał nagle dziadek.  Prawda była taka, mój ojciec ożenił się z pracą, przez co moja mama miłości zaczęła szukać u kobiety.
- Praca, praca, praca - odpowiedziałam jak katarynka.
- Jak sobie z tym radzisz ?- zapytał Frank. Prawda była taka, że ja i mój ojciec zanim zaczął dużo pracować, byliśmy ze sobą bardzo zżyci.
- Pogodziłam się z tym wszystkim, gorzej było z Thomasem, który nie pogodził się z miłością matki do kobiety - wyjaśniłam, następnie według wskazówek dziadka, skręciłam w prawo.
- Twój ojciec ma nową kobietę prawda ?- zapytał dziadek. Była to prawda
- Ma, a nawet córkę, oraz dwóch synów - wyjaśniłam. Mój ojciec i matka są 3 lata po rozwodzie.
- Synów ?- zdziwił się staruszek.
- Jego kobieta, a dwójkę synów z pierwszego małżeństwa, oraz a 2 letnią córkę z tą kobietą - znowu wyjaśniłam. Prawda mnie bardzo bolała, dziadek to chyba zrozumiał. Po tym jak zapakowaliśmy części do kosiarki, ruszyliśmy w powrotną drogę.
- Pozwoliłeś jej prowadzić ?- zadała pierwsze pytanie Olga, po ty jak ledwo co z dziadkiem weszliśmy do mieszkania.
- Jest pełnoletnia oraz ma prawo jazdy - wyjaśnił dziadek. Nie chcąc tego słuchać poszłam na górę.
OD: LIAM
Kręgle dzisiaj o 18 idziesz z nami ?
Muszę przyznać Liam jest przystojny, i wydaje się bardzo uroczy.
DO: LIAM
Wymknę się :)
Po tym jak zjadłam, kolację o 17:30 od razu poszłam na górę. Przebrałam się szybko w czarne jeansy przetarte na kolanach. Założyłam białą bokserkę, oraz wzięłam czarną bluzę zapinaną na zamek.
Schowałam telefon, oraz papierosy do bluzy kieszeni. Tak bardzo jak, tylko mogłam przymknęłam okno, aby nie było podejrzeń. Wyszłam z domu, niestety pogoda mi nie ułatwiała. Zaraz zacznie padać. Wyszłam przed dom.
DO: HARRY
Jestem przed domem.
OD:HARRY
Jedziesz z Niallem :)
Buziole Wika Xx. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz