wtorek, 22 sierpnia 2017

Rozdział 9

05.07.2017r- Środa 
I nadeszła środa, dwa dni i weekend. Zabrzmiałam trochę jak ciężko pracująca kobieta. Podniosłam swoje ciało z łóżka. Podeszłam do szafy, jak zwykle nie wiem w co mam się ubrać. Zrezygnowana usiadłam na końcu łóżka.
-Hallo - powiedziałam do telefonu.
- Kochanie, przyszedł list z uczelni - pisnęła mama. Byłam mega podekscytowana.
- Z której ?- pisnęłam.
- Z Davidson College - odpowiedziała. Pisk wyszedł z moich ust.
- Otworzysz jak wrócisz - powiedziała spokojnie.
- Kiedy wracamy ?- zapytałam podekscytowana.
- Jutro mają przyjść też listy z Georgetown College - przypomniała.
- Ale to College, który prowadzi wujek, nie chcę tam iść - przypomniałam kobiecie. Prawda była taka, że mój wujek prowadził właśnie ten College, lecz nie chciałam tam iść. Kontrolował by mnie oraz informował by o wszystkim moją matkę. A chyba każdy, kto wyjeżdża do College'u chce luzu.
- Kochanie będę kończyć, usta jest blisko 12 w nocy - oświadczyła mama.
- Dobra, pa - pożegnałam kobietę.
Miałam bardzo mało czasu. Wyciągnęłam z szafy sukienkę. Na pierwszy rzut oka sukienka, przypominała za dużą, na mnie bluzę. Sukienka była cała czarna, na długi rękaw, do połowy uda. Na przodzie sukienki był jelonek Bambi*. Podwinęłam rękawy do łokci, zrobiłam szybko poranną toaletę. Z telefonem w ręku zbiegłam. W ganku założyłam swoje Vansy. Wyszłam z domu idąc, bardzo szybko na pocztę. Odebrałam ulotki, które zaczęłam roznosić.
- Fajna sukienka - zakpił sobie Niall, w tym samym momencie, co wrzuciłam ulotkę, do ich skrzynki na listy.
- Daj spokój - przewróciłam oczami. Chłopak stał w samych spodenkach, koło swojego samochodu, który był na ich podjeździe.  Mogłam widzieć jego wszystkie tatuaże oraz wyrzeźbiony tors.
- Dobrze na tobie leży - odpowiedział z bezczelnym uśmieszkiem. Odepchnął się od samochodu, podchodząc do mnie. Pociągnął za spód sukienki w dół. Czułam się trochę dziwnie, stojąc z nim w takiej bliskiej odległości.
- Jest wcześnie, co ty robisz o tej godzinie ?- zapytałam. Było coś koło 10, a Niall zdecydowanie nie jest rannym ptaszkiem.
- Wstałem, aby specjalnie Ciebie zobaczyć - powiedział spoglądając w moje oczy. Nie wiedziałam czy sobie żartuje, czy mówi prawdę, więc przydzieliłam to do żartów.
- Dzisiaj wychodzimy, gdzieś tam z grupą, idziesz z nami prawda ?- bardziej stwierdził niż zapytał.
- Pewnie tak - odpowiedziałam wzruszając ramionami. 
- Muszę już iść - oświadczyłam. Byłam w pracy i musiała jeszcze trochę ulotek roznieść.
- A gdzie całus na przywitanie ?- zaśmiał się chłopak. Niall załapał za moje biodra, przybliżając mnie do siebie. Nasze klatki piersiowe stykały się.
- Mu..muszę już iść - jąkałam się, bo zestresował mnie bliskością.
- Awww no weź - wydął wargi.
- Babcia może widzieć - przypomniałam sobie o staruszce.
- Niech się pierdoli - powiedział głośno Niall, śmiejąc się oraz wystawił środkowy palec, w kierunku mojego domu.
- Muszę iść - starałam się odepchnąć chłopaka od siebie, lecz ani drgnął. Dłonie Nialla na moich biodrach jedynie, mocniej mnie złapały i mogę się założyć, że będę miała przez niego siniaki. Chłopak nagle przysunął swoją twarz do mojej, po czym jego usta musnęły moje. Po tym jak Horan oderwał swoje usta od moich, bardzo szybko się odsunął ode mnie.
- Samantha co ty z nim robisz ?!- zapytała Olga, która wysiadła z samochodu.
- Pracuję! - odkrzyknęłam. Niall jedynie głośno się zaśmiał, kładąc swoją lewą dłoń, na klatce piersiowej.
- Do później Kentucky - pożegnał mnie Niall puszczając do mnie oczko. Szybko odeszłam, dalej roznosić ulotki.
- Ile razy tobie mówiłam, abyś trzymała się od niego z daleka! - warknęła Olga, od razu jak weszłam do domu po pracy.
- Roznosiłam tylko ulotki, a on stał u Siebie na podwórku - poinformowałam ją.
- Nie podoba mi się to - pogroziła mi palcem.
- Ja nic złego nie zrobiłam - broniłam swojej osoby.
- Olga daj spokój to jej praca - odezwał się dziadek. Dobrze, że chociaż on jest luźny.
- Nie wtrącaj się Frank - skarciła męża.
- Jadę do sklepu, jedziesz ?- tym razem dziadek zwrócił się do mnie. Pokiwałam głową idąc za starszym mężczyzną.
- Ona jest taka upierdliwa - jęknęłam, gdy byliśmy w samochodzie.
- Taka już jest i trzeba ją taką kochać - zaśmiał się dziadek.
- Tsa - parsknęłam jedynie.
W supermarkecie dziadek kupił piwa, bo idzie dzisiaj do kumpli, za to do Olgi przychodzą koleżanki. Wut? Ona ma koleżanki. Po tym jak wróciliśmy do domu, od razu poszłam do siebie. Rozmawiałam około 2 godzin z przyjaciółką na wideo czacie.
- Hallo - powiedziałam do telefonu, który odebrałam.
- O 17 pod moim samochodem - poinformował mnie Niall, po czym się rozłączył. Spojrzałam na zegarek, była 16:50. Z westchnieniem wstałam z łóżka, poszłam do toalety zrobić siku. Rozczesałam swoja włosy, popryskałam się perfumami.
- Thomas mogę pożyczyć twój worek ?- zapytałam wchodząc do pokoju brata, który siedział i grał na laptopie.
- A co za to dostanę ?- zapytał.  Zdecydowanie muszę kupić sobie normalny worek. Znaczy mój z pandą jest normalny, tylko nie chcę, aby Niall śmiał się ze mnie z tego powodu.
- Dostaniesz 2 funty - rzuciłam od razu.
- Phi za mało - po mimo, że nie widziałam jego twarzy, wiedziałam że właśnie teraz przewrócił oczami.
- Oraz dorzucę Snickers'a ***- dopowiedziałam i tym razem ja przewróciłam oczami.
- Dobra - na całe szczęście zgodził się. Szybko rzuciłam jemu na łóżko batonika oraz kasę. Zapakowałam, papierosy, telefon, portfel oraz gumy do żucia do worka. Wyszłam z domu, starając się nie narobić hałasu.
Gdy wyszłam ze swojego domu, mogłam zobaczyć Nialla, który stał przy swoim samochodzie, razem z Harrym paląc papierosy. Podeszłam do nich.
- No ile można czekać - oburzył się Harry.  Puściłam jemu jedynie oczko. Zakręcony wsiadł do samochodu z tyłu.
- Już nie panda ?- zapytał z bezczelnym uśmieszkiem, nawiązując do mojego worka.
- Pieprz się - przewróciłam oczami.
- Tylko z Tobą - wytłumaczył. Gdy tylko odwróciłam się tyłem, Niall klepnął mnie w tyłek. Spojrzałam na blondyna, który szeroko się uśmiechał. Pokręciłam głową wsiadając do samochodu. Niall odpalił samochód po czym ruszył. Chłopak był ubrany w te spodenki co rano, do tego miał na sobie białą, koszulkę z niebieskimi napisami oraz szarą bluzę na ramionach. Szybko odwróciłam wzrok, aby nie zostać złapaną na gorącym uczynku. Jechaliśmy w ciszy, aż do domu Liama, który jedzie z nami.
- Pójdę po niego - poinformował nas Harry. Gdy tylko zakręcony wyszedł z samochodu, ręka Niall powędrowała w kierunku półki. Horan, niby przypadkiem trącił swoją ręką moją nogę, przez co na nogach pojawiła się gęsia skórka. Chłopak wyciągnął płytę, po czym zamknął półkę. Niebieskooki wsadził płytę do odtwarzacza, następnie  położył swoją lewą dłoń na moim kolanie. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Horan spojrzał na mnie, po czym drugą ręką złapał mój podbródek, złączył nasze usta w pocałunku. Po chwili do pocałunku dołączył swój język, ręka chłopaka podsunęła się do połowy mojego uda. Nasze całowanie przerwała głośna muzyka, która zaczęła lecieć z odtwarzacza. Odsunęliśmy się z Niallem od siebie, od razu przyciszyłam muzykę. Spojrzałam na Horana, który spoglądając w moje oczy oblizał swój wargi. Kilka minut później do samochodu wszedł Liam oraz Monica.
- Hej - odpowiedziałam na przywitanie Liam i dziewczyny.
Jechaliśmy słuchając muzyki The Weeknd
Co jakiś czas spoglądałam na Nialla, który podśpiewywał  tekst piosenki.
 Now your thinkin' bout it (Teraz myślisz o tym. )
Girl your thinkin' bout it ( Dziewczyno, myślisz o tym )
What we got here ( Co my tu mamy? )
How we fuckin' got here ( Jak się tu kurwa znaleźliśmy? )
They recognize ( Rozpoznają. )  (...)**

 Cause getting faded too long ( Bo upijanie się zbyt długo )
Got me on this rolling stone ( Wsadziło mnie na ten toczący się kamień )
So I take another hit ( Więc przyjmuję kolejnego macha )
Kill another serotonin ( Zabijam następne serotoniny. )
With a hand full of beans ( Z ręką pełną tabletek )
And a chest full of weed ( I piersią pełną marihuany ) (...)**

Miałam wrażenie, że ta piosenka dla niego coś znaczyła, że  śpiewał tylko te słowa, które opowiadały o nim.  Dojechaliśmy 15 minut, później na plaże. Było to te same miejsce, w które ostatnio przywiózł mnie Niall. Na piasku siedziała już reszta grupy. Gdy tylko Niall wysiadł z samochodu, na jego szyję uwiesiła się Clarissa. Pomachałam wszystkim na przywitanie.
- Siadaj koło mnie - zaproponowała Danielle, klepiąc ręką wolne miejsce na kocu. Podziękowałam cicho siadając koło niej, nie zapominając, o tym aby siedzieć tak, aby nikt nie widział mojej bielizny.
- Ostatnio wspominałaś mi o tym, że mogę zgłosić swoje podanie do szkoły w Ameryce - zaczęła niepewnie.
- Tak, pamiętam - posłałam jej uśmiech.
- Pomogłabyś mi zgłosić swoje podanie ?- zapytała patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Oczywiście - odpowiedziałam z radością. Prawda była taka, chciałam aby ona poszła tam do szkoły.
- A jest tam twój kierunek ?- spytałam.
- Jest taniec z podstawą sztuki teatralnej - wyjaśniła.
- Jutro do Ciebie przyjdę i razem się tym zajmiemy ?- zaproponowałam, na co dziewczyna pokiwałam głowa.
- Piwo ?- zapytał Louis, razem z Dan pokiwałyśmy głowami.  Dziewczyna cały czas opowiadała jak bardzo jest podekscytowana, jutrzejszym dniem i składaniem podania, przez chwilę martwiła się tym, że może być już za późno na składanie podań.
- Nie mogę uwierzyć kochanie wyjedziesz do College'u - powiedziała płaczliwie Clarissa.
- Trudno - wzruszył ramionami Niall. Nie przejął się dziewczyną.
- Więc, wy Amerykanie opowiadacie sobie straszne historie przy ognisku prawda ?- zapytał nagle Zayn. Czułam na sobie oczy wszystkich.
- Tak, to prawda - pokiwałam głową.
- Opowiedz jakąś straszną - poprosiła Jasmine.
- Innym razem - starałam się ją spławić. Nie miałam jakoś dnia do opowiadania strasznych historii. Na plaży siedzieliśmy, aż do 23. Chłopaki rozmawiali na temat piłki nożnej, College'u i dziewczyn, które tam będą pieprzyć. Za to dziewczyny opłakiwały już wyjazd Danielle, rozmawiały też o pokazie mody, który będzie leciał w telewizji, któregoś tam. Przez ciemne chmury, które zaczynały pokrywać całe niebie, nie było widać żadnych gwiazd. Posprzątaliśmy po sobie, po czym wszyscy wsiedli do samochodów. Właśnie siedziałam z tyłu. Po mojej lewej siedział Harry, za to po prawej Liam. Niall był kierowcą, a na miejscu pasażera siedziała Clarissa, która jedzie do Nialla. Po tym jak odwieźliśmy Liama, Niall zaparkował na swoim podjeździe. Dziewczyna szybko wysiadła z samochodu, od razu uwieszając się na piersi Nialla, który ledwo co wysiadł z samochodu.
- Siemka - rzucił Harry na pożegnanie.
- Pa - także pożegnałam blondyna, który szybko klepnął mnie w tyłek, tak aby dziewczyna, całująca jego szyję tego nie zobaczyła. Pokręciłam głową jedynie, blondyn jedynie szeroko się uśmiechnął, puszczając mi oczko. Pokazałam jemu środkowy palec na odchodne, chłopak jedynie złapał się za swoje krocze, następnie został pociągnięty do domu przez Clarisse.


06.07.2017r- Czwartek.
Kolejnego dnia po czym jak skończyłam pracę, zjadłam wręcz siłą obiad z dziadkami, a następnie posprzątałam po nim, wróciłam do swojego pokoju. Podciągnęłam moje jeansy, które podczas wchodzenia trochę mi spadły z tyłka. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam kardigan i zarzuciłam na swoje ramiona. Po mimo, że rano świeciło słońce, po południu ma padać. Schowałam wszystko to co zawsze do mojego worka/ plecaka w pandę.
- Gdzie wychodzisz ?- zapytała od razu Olga stoją kilka kroków ode mnie.
- Przejść się - wyjaśniłam.
- Wróć zanim zacznie padać - rozkazała po czym wróciła do kuchni, piec jedno ze swoich ciast. Wyszłam z domu idąc do Danielle.
- Dzień dobry ja do Danielle - przywitałam prawdopodobnie jej mamę.
- Dzień dobry jest u siebie - wyjaśniła wpuszczając mnie do domu. Ściągnęłam buty w korytarzu idąc, do pokoju Dan, tak jak objaśniła mi jej mama.
- Hej - przywitałam dziewczynę, która leżała na łóżku z laptopem koło głowy.
- Siemka - przywitała mnie.
Razem z dziewczyną od razu zabrałyśmy się za podanie do szkoły.
- Już wszystko poszło ?- spytała przejęta dziewczyna.
- Tak, na 100% poszło - poinformowałam ją.
- Clarissa Ciebie nie lubi - nagle zaczęła Dan.
- Czemu ?- zapytałam.
- Jasmine powiedziała jej jak ostatnio ty i Niall, przyjechaliście do Zayna, gdy grali w FIFE - wyjaśniła.
- Ale ona mnie nie zaprosiła, to zrobił to Niall - broniłam swojej osoby.
- No tak, ale ona jest zła bo zawsze wszędzie jeździsz z Niallem i w ogóle - dodała.
- No rozumie, lecz mnie i Nialla nic nie łączy - tym razem ja wyjaśniłam.
- Jeszcze - dodała dziewczyną chichocząc.
- Ja i Niall tylko się kolegujemy - wytłumaczyłam jej naszą relację.
- Oh proszę Cię - pisnęła.
- Wszystkie tak mówią, a potem Niall je pieprzy, bez obrazy - dodała przewracając oczami.
- Z kim Niall z tej miejscowości nie spał ?- spytałam.
- Z Tobą - odpowiedziała szybko.
- Ty też ?- nie dowierzałam.
- Też się tylko kolegowaliśmy - zrobiła cudzysłów w powietrzu palcami. Pokiwałam tylko głową.
- Więc masz tatuaż ?- zapytała nagle.
- Nie, lecz planuję a ty ?- zapytałam. Dziewczyna pokazała tatuaż uśmiechniętej buźki.
- Fajny, inny taki - skomentowałam. Dziewczyna jedynie zachichotała.
- Danielle wychodzę zaraz, nie wychodź z domu bo będzie padać !- krzyknęła jej mama jak podejrzewam z dołu.
- O jejku będę się zbierać, miałam wrócić zanim zacznie padać - szybko wyjaśniłam.
- Dobra, leć - pokiwałam głową Dani. Odprowadziła mnie, aż pod same drzwi. Jej mama miała rację, na niebie były ciemne chmury, i to była tylko chwila, aż zacznie padać. Truchtem biegłam do domu, i ledwo co weszłam, a pierwsze krople deszczu spadły na oszklony ganek.
- Jestem!- krzyknęłam.
- Pomóż mi - poprosiła Olga.
- Z czym ?- zapytała wchodząc do kuchni, nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki, wypijając całą ciecz.
- Robię ogórki, pomożesz mi robić słoiki - pokazała na kilka reklamówek ogórków.
Nie mając wyjścia zaczęłam pomagać babci z ogórkami. Skończyłyśmy ogórki dopiero pod wieczór.
- Jak ogórki - zakpił sobie Tom.
- Spadaj na drzewo - popchnęłam go jedynie na ścianę, wchodząc do swojego pokoju. Upewniłam się czy zamknęłam drzwi, po czym otworzyłam okno na rozcież. Zimne deszczowe powietrze wleciało do pokoju. Usiadłam na parapecie zapalając papierosa, podczas palenia przeglądałam snapa, instagrama oraz tumblra.
* Jelonek z bajek, który nazywa się Bambi
** Są to fragmenty piosenki The Weeknd - Rolling Stone
*** Batonik. 
Buziole Wika Xx

Rozdział 8

Tego dnia, to samo jak poprzedniego obudził mnie budzik. Mam wakacje a wstaję tak wcześnie. Jakie poświęcenie. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam szare leginsy. Musze zrobić pranie, któregoś dnia.
 Stojąc przed szafą w samych legginsach i staniku, zastanawiałam się co ubrać na górę, po chwili założyłam białą koszulkę na krótki rękaw, która na moje nieszczęście miała wygnieciony spód. Nie chcąc jej prasować związała ją na wysokości pępka. Na dworze, niestety dzisiaj ciepło nie było, więc założyłam jeszcze katanę. Po porannej toalecie, oraz szybkim śniadaniu, dzięki Bogu Olgi nie było w kuchni, wyszłam do pracy. Tak samo jak wczoraj starałam się jak najszybciej, wykonać swoje zadanie, bo nie chciałam zostać zmoczona przez deszcz. Po tym jak rozliczyłam się ze wszystkich rozniesionych ulotek, oraz dostałam swoją zapłatę, około godziny 12:25 wróciłam do domu.
- Obiad - krzyknęła Olga, gdy ściągałam buty w ganku. Przewróciłam jedynie oczami, lecz poszłam do kuchni.
- Każdego dnia powinniśmy jeść razem obiad - znowu odezwała się Olga. Wymieniłam jedynie wzrok z moim bratem. Po tym jak nałożone zostały mi ziemniaki oraz mięso, zabrałam się za jedzenie. Szczerze nie wiem sama czemu, lecz chciałam spotkać się z Nialle, i zobaczyć co przygotował.
- Jedzenie tobie nie ucieknie - zauważyła Olga.
- Jedzenie nie, lecz chłopak tak - szepnął dziadek do mojego ucha.
- W towarzystwie Frank nie mówi się na ucho - skarciła babcia swojego męża.
- Wybacz kochana - posłał jej uśmiech.
 Byłam ciekawa skąd to wszystko wie.
- Będę się już zbierać - powiedziałam, gdy zauważyłam, że było już za 15 minut 13.
- Dzisiaj twoja kolej mycia naczyń - powiedziała staruszka.
- Thomas pozmywasz za mnie, ja jutro pozmywam za Ciebie - poprosiłam brata.
- Nie wykorzystuj brata - skarciła mnie kobieta.
- To interesy - zaśmiał się dziadek.
- Dobra, lecz rozliczymy się później - powiedział mrugając mój brat. Dziękowałam w myślach Bogu, że się zgodził. Szybko spakowałam portfel, papierosy oraz telefon do worka/ plecaka.
- Właśnie, oddawaj on jest mój - powiedział Tom, wchodząc do mojego pokoju.
- Nie mogę jego pożyczyć ?- zapytałam błagalnie.
- Nie, oraz idziesz później pograć ze mną w piłkę - zaszantażował mnie.
- Dobra - fuknęłam. Przepakowałam swoje rzeczy do mojego worka/ plecaka z pandą.
- Słodka ta panda - wyśmiał mnie brat.
- Spadaj - rzuciłam na odchodne. Pokropiłam się perfumami, i wyszłam ze swojego pokoju.
- Wychodzę! - krzyknęłam głośno i szybko wyszłam, aby mnie nie pytano, gdzie, po co, o której wrócę.
Szybko przebiegłam przez ulicę. Stanęłam przy Nialla aucie.
- Hej - przywitałam blondyna.
- Fajna panda przedszkolaku - wyśmiał mnie blondyn.
- Oh spadaj - przewróciłam oczami.
- Okej - blondyn udał, że wraca się do domu. I na serio wszedł do domu. Czy on jest głupi? Pierw się umawia, później sobie idzie. Idiota. Już miałam się wrócić do domu, lecz chłopak wyszedł z bluzą w ręku. Otworzył swój samochód wsiadając do niego, nie chcąc wyjść na idiotkę także wsiadłam do pojazdu. Niall ubrany był w szarą koszulkę na długi rękaw, do tego niebieskie obcisłe jeansy. Wyjątkowo włosy Horana dzisiaj były ułożone w jednym kierunku. Chłopak jak zawsze pachniał tymi samymi perfumami.
- Gapisz się, lecz uznajmy już to jako nawyk - powiedział Niall. Czułam się głupio, bo zawsze gapię się w co jest ubrany w samochodzie.
- Oh daj spokój, gdzie jedziemy ?- zapytałam.
- Myślałem, aby pojechać nad jezioro, lecz nie od strony plaży - wyjaśnił.
- A musimy w ogóle jechać na plażę ?- zapytałam.
- Możemy pojechać jeszcze do hmmm.... - myślał przez chwilę.
- Możemy pojechać do kręgielni - zaproponował.
- Dobra - zgodziłam się na jego propozycję.
25 minut, później zakładaliśmy buty do kręgli.
- To co może mały zakład ?- zapytał.
- No dawaj - ponagliłam jego, bo sama nie miałam pomysłu.
- Jak wygram powiesz mi dlaczego nie wchodzisz do wody - powiedział pewnie, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. Czułam wielką gulę w gardle. On nie może się dowiedzieć.
- A jak wygram ?- zapytałam.
- Jak wygram przez tydzień będziesz grać codziennie z moim bratem w piłkę - zaproponowałam, zanim Niall, mógł coś wymyślić.
- Phii pewnie jest tak samo cienki jak jego siostra - wyśmiał.
- Dobra grajmy - ponagliłam chłopaka
Prowadziłam dwoma punktami, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Pod wpływem zdziwienia kula wyleciała z mojej ręki, omijając wszystkie kręgle.
- Zrobiłeś to specjalnie - warknęłam do Nialla, który dalej swoje dłonie trzymał na moich biodrach.
- Może - odpowiedział przegryzając wargę, po czym puścił mi oczko.
- Ups - powiedział Niall, gdy znowu spudłowałam, bo chłopak klepnął mnie w tyłek.
- Co ty wyprawiasz ?- zapytała wściekła.
- Taki odruch mam - bronił swojej osoby.
- Oh spadaj - powiedziałam zirytowana.
Przez Nialla oszustwo przegrałam 3 punktami.
- Oszukiwałeś - powiedziałam z założonymi rękoma na piersiach.
- Nie prawda - bronił się.
- Prawda - nie dałam za wygraną.
- To nie zmienia faktu, że przegrałaś - zaśmiał się głośno. Po oddaniu butów wsiedliśmy do samochodu blondyna.
- Gdzie jedziemy ?- zapytałam, gdy zauważyłam, że nie jedziemy w kierunku naszych domów.
- Nad jezioro - odpowiedział nawet na mnie nie spoglądając. Czułam strach. Mogę jemu powiedzieć, czy też nie. Nie, nie mogę.  Po 15 minutach przyjechaliśmy nad jezioro. Plaża, bary oraz wypożyczalnia, była na przeciwko nas po drugiej stronie jeziora.  Niall stanął koło mnie, po czym mnie minął siadając na piasku, blisko wody. Niepewnie podeszłam i usiadłam koło niego, podciągając swoje nogi pod brodę.
- Więc, czemu nie pływasz ?- zapytał spoglądając na mnie. Skłamię.
- Nie umiem pływać - odpowiedziałam patrząc w wodę.
-  A tak serio ?- zapytał. Westchnęłam.
- To długa historia, nie na dzisiaj - wyjaśniłam.
- Nie powiesz - zauważył.
- Nie dam rady - odpowiedziałam.
- Okej - jedynie przytaknął chłopak.
- Jedźmy już - powiedział nagle Niall, wstając z ziemi. Podniosłam swoje ciało otrzepując tyłek z piasku. Szłam powoli do auta blondyna, a gdy miałam otwierać drzwi zostałam przyparta, plecami do pojazdu. Niall stał przede mną. Przycisnął mnie swoim ciałem do pojazdu, następnie złapał swoimi dłońmi moje policzki złączając nasze usta w pocałunku. Poruszaliśmy naszymi wargami, aż Niall przyłączył swój język, który połączył się  z moim. Pocałunek po mimo, że był brutalny był przyjemny.
- Czego! - warknął Niall do telefonu, który dzwonił przerywając nam.
- Nie wiem, może, chyba - odpowiedział Niall, z krótkimi przerwami.
- Ok, nara - rozłączył się, następnie odsunął swoje ciało od mojego.
- Jedziemy do Zayna - poinformował mnie.
- Okej - jedynie przytaknęłam, wsiadając do samochodu. Jechaliśmy słuchając radia, w którym mówili o dzisiejszej burzy.
- Czemu Mullingar musi być, aż takie deszczowej - jęknęłam.
- Te twoje Owensboro jest słoneczne ?- zapytał.
- Tak i to bardzo - odpowiedziałam.
- Lubisz tam mieszkać ?- zapytał.
- Bardzo, kocham mam tam wszystkich przyjaciół, wspomnienia - wyjaśniłam.
- To dlaczego idziesz do innego stanu ?- zapytał Horan.
- Bo uważam, że ta uczelnia jest mega dobra - wyjaśniłam.
- Bardzo bym chciała zostać w moim rodzinnym mieście, lecz nie ma tam dobrej szkoły - kontynuowałam.
Pod domem Zayna, zatrzymaliśmy się po chwili. Obydwoje wysiedliśmy z samochodu i bardzo szybko, pobiegliśmy do wejścia, bo na dworze padał deszcz.
- Siemka - krzyknął Niall, na przywitanie wszystkich.
- Siema - odkrzyknęli jemu chłopcy.
- Hej - przywitałam ich dopiero w salonie.
- Oh siemka, nie spodziewałem się Ciebie tutaj - powiedział Zayn, przez chwilę tylko na mnie spoglądając.
- Tak wyszło - wyjaśniłam, siadając na poręczy fotela na, którym siedział Harry.
- Piwo ?- zapytał mnie zakręcony.
- Odmówię - podziękowałam.
- Więc, pada na dworze ?- powiedział Liam mrugając do Nialla, po czym obydwoje zaczęli głośno się śmiać.  Przewróciłam jedynie oczami ja ich zachowanie.
- Mogę coś sprawdzić ?- zapytałam Zayna, wskazując na laptopa.
- Jasne - odpowiedział. Otworzyłam laptopa, mulat nie miał hasła. Od razu otworzyła mi się strona porno.
- Gorące Azjatki.pl - powiedziałam głośno się śmiejąc. Cała grupa po chwili do mnie dołączyła. Zayn zatrzymał grę, po czym podszedł do mnie zamykając mi laptopa przed nosem.
- Ej chciałam coś sprawdzić - powiedziałam oburzona.
- Trudno - odpowiedział, po czym wrócił do gry.
Chłopaki, na zmianę grali, udało mi się po kryjomu zrobić im zdjęcie i ustawić na my story na snapie.
- Jedziemy ?- zapytałam Nialla. Siedzieliśmy już tutaj dobre 3 godziny.
- Zaraz - odpowiedział wpatrzony w telewizor. Podeszłam do szafki otwierając laptopa, zamknęłam stronę porno po czym otworzyłam drugą, której mulat zapomniał zamknąć. Może wyjdę na ciekawską, lecz to była strona główna College do tego samego, do którego złożyłam podanie.
- Dobra idziemy - powiedział Niall, wstając z kanapy. Zamknęłam laptopa.
- Jadę z wami - odezwał się Harry.
- Dobra - odpowiedziałam. Deszcz padał mocniej, niż wcześniej przez co biegliśmy znowu do auta. Gdy Niall podjechał pod swój dom, wszyscy siedzieli w zgaszonym samochodzie, wsłuchując się w uderzający deszcz w blachę. Poprawiłam na plechach, mój plecak/ worek.
- To cześć - powiedziałam pierwsza, po czym szybko wyszłam z samochodu, biegnąc do swojego domu.  W ganku ściągnęłam buty idąc od razu do swojego pokoju.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Rozdział 7

02.07.2017r- Niedziela 
Obudziłam się koło 10, zjadłam śniadanie. Byłam, lekko poturbowana po wczorajszym wieczorze. Cieszyłam się że dzisiaj już nie padało. Znaczy pogoda, niezbyt zadowalała ale może być.
OD: HARRY 
Dzisiaj na stadionie, gramy meczyk o 15
OD HARRY 
 Wpadniesz ??

Nie chciało mi się siedzieć w domu, więc postanowiłam się zgodzić.
DO:HARRY
Okej
- Thomas idę do parku - poinformowałam mojego brata.
- Idę z Tobą - odpowiedział.
- Nie ma mowy - od razu zaprotestowałam.
- Dlaczego ?- zapytał.
- Bo nie twój interes - odpowiedziałam, wychodząc z jego pokoju. Zeszłam po schodach, chcąc szybko ubrać buty i wyjść.
- Gdzieś wychodzisz Samantho ?- zapytała Olga, gdy zakładałam buty.
- Do parku przejść się - wyjaśniłam. Nie miałam zamiaru dzisiaj się z nią kłócić.
- Po południu ma być burza ubierz się, albo najlepiej zostań w domu - ona jest chora.
- Nie będę całe wakacje siedziała w domu - odpowiedziałam, przewracając oczami. 
- Nie unoś tonu młoda damo - skarciła mnie Olga. 
- Jak będziesz gadać z mamą, powiedz jej że chcę już wrócić do domu - poinformowałam ją, następnie wyszłam.  Szłam powoli w kierunku stadionu. Już przy wejściu było słychać, jak chłopaki krzyczą coś do siebie.  
- Hej - przywitałam dziewczyny, które siedziały na ławkach. 
- Hej - odpowiedziały. 
- Spóźniłaś się - zauważył Harry, który przybiegł do nas tylko po to, aby się napić wody. 
- Sorka - odpowiedziałam.  Wyciągnęłam telefon robiąc zdjęcie na snapa. Dziewczyny były pochłonięte rozmową, lecz niestety ja byłam niewtajemniczona, więc postanowiłam sprawdzić snapy innych.  Po godzinie chłopaki podeszli do nas, mówiąc że zaraz będzie padać. Byli cali spoceni od biegania za piłką. Spojrzałam na Nialla, który był ubrany w czarne spodenki koszykarskie oraz błękitną bluzkę bez rękawów, która byłą przyklejona przez pot do jego torsu. Jego włosy układały się dosłownie w każda stronę świata. 
- Wracajmy - powiedział Liam, zabierając swoją butelkę wody oraz bluzę. Zdążyłam wstać, a pierwsze krople spadły na ziemię. Do domu wracałam z Harrym i Niallem. W połowie drogi deszcz padał tak mocno, że wszyscy biegliśmy do domu, po mimo że i tak byliśmy mokrzy. 
- Biegniesz tam ?- zapytał nagle Niall, podczas biegu odwracając się w moją stronę. Biegłam z naszej trójki najwolniej, bo po prostu się bałam, że upadnę na mokrej kostce. 
- Tak - odkrzyknęłam. Wbiegłam szybko do domu. W gangu, o który z całą siłą padał deszcz, zostawiłam swoje mokre buty. 
- A nie mówiła,, abyś się ubrała !-  Olga już w samym wejściu zaczęła na mnie krzyczeć. Zignorowałam ją idąc na górę. Z pokoju zabrałam jedynie suche ubrania. W łazience odświeżyłam się. Po prysznicu udałam się do kuchni. 
- Zrobiłam kaszę gryczaną - powiedziała Olga, gdy otworzyłam garnek. Nienawidziłam kaszy gryczanej, to najgorsze co może być. Kasza przypomina mi zęby jakiegoś małego zwierzaka. 
- Zrobię płatki - wyciągnęłam z szafki płatki oraz talerz, za to z lodówki mleko. 
- Kasza jest zdrowa - broniła jej. 
- Nienawidzę kaszy - poinformowałam ją. 
- Jesteś niewdzięczna - od razu mnie zaatakowała. 
- To ty robisz coś czego ani ja ani Thomas nie lubimy - wyjaśniłam, starając się być spokojna. 
- To wy jesteście niewychowani, to wszystko przez waszą matkę - powiedziała. Przesadziła. Wyszłam szybkim krokiem z kuchni, idąc do swojego pokoju po telefon oraz papierosy. Schowałam je do kieszeni bluzy. W pokoju założyłam, także suche trampki. Wybiegłam z mieszkania, nie słuchając krzyków Olgi, abym wracała. Zawsze najeżdża na mamę, tylko że to wszystko przez ojca. To on wybrał pracę, a nie rodzinę. Usiadłam na przystanku, opierając się plecami o blachę. Wyciągnęłam papierosa od razu jego odpalając. Siedziałam paląc, czas poleciał tak szybko, że minęła godzina od mojej mini ucieczki. Niebo było zachmurzone, a deszcz przestał padać. Wyciągnęłam drugiego papierosa. 
- Wszystko okej ?- zapytał nagle głos za mną. Niall. 
- Spadaj, nie mam nastroju - wytłumaczyłam. Na serio, nie miałam ochoty teraz z nim gadać, w sumie nie mam na to nigdy, ochoty. 
- Aww jak miło - zakpił sobie ze mnie, siadając na przeciwko mnie. Siedzieliśmy nic się nie odzywając.
- Więc, jak będzie z imprezą ?- zapytał, przypominając mi o tym. 
- Pójdę - poinformowałam jego. Sama nie wierzę, że zgodziłam się na to. 
- Okej - odpowiedział bez emocji. 
- Jutro jedziemy na rowery wodne, jak będzie ciepło - poinformował mnie. 
- I co w związku z tym ?- zapytałam, niezbyt wiedząc po co on mi to mówi. 
- Jedziesz z nami, jutro o 13 pod moim domem - dodał po czym wstał z ławki. 
- Oraz masz - odpowiedział rzucając mnie we swoją bluzą. Bluza była zapinana na zamek z przodu, była cała szara oprócz X na plecach, który był czarny. 
- Nie.. - nie dane było mi skończyć bo blondyn sobie poszedł. To jest najbardziej popieprzony człowiek, jakiego znam. Z racji, że było mi zimno, założyłam bluzę Nialla, która pachniała jego perfumami. Do domu wróciłam, dopiero około 9 PM. 
- Gdzie ty się włóczyłaś !- krzyknęła od razu Olga w korytarzu. Dziadek siedział w salonie. 
- Nie miałam ochoty Ciebie słuchać - poinformowałam ją. 
- Jak ty się wyrażasz .. - nie dane było jej skończyć. 
- Olga daj jej spokój - warknął dziadek. I to właśnie był dla mnie znak, że mam się ewakuować. 
3.07.2017r-  Poniedziałek.
Mój budzik zaczął dzwonić o 7:30, aż poczułam się jakbym musiała wstać do szkoły. Z westchnieniem podniosłam swoje ciało z łóżka. Na dworze było pełno chmur. Podeszłam z telefonem do okna, robiąc snapa i dodając zdjęcie na My Story. Sprawdziłam pogodę, przez pół dnia ma padać. Podeszłam do szafy, rzucając telefon na łóżko. Wyciągnęłam czarne rurki, oraz różową cienką bluzę. Ubrałam wszystko w łazience. Zrobiłam potrzebę, a także umalowałam się.  Zabrałam z pokoju telefon, papierosy, oraz portfel. Zeszłam na dół informując dziadka, który siedział w kuchni czytając gazetę oraz popijał kawę, że wychodzę do pracy. Szybko znalazłam się w pracy. Dostałam ulotki do rozniesienia. Chciałam je jak najszybciej roznieść, ponieważ nie chciała, aby deszcz mnie złapał podczas pracy. Udało mi się roznieść wszystkie ulotki przed 12. Dostałam swoją zapłatę. Wróciłam do domu. W kuchni na blacie siedział mój brat.
- I jak praca ?- zakpił sobie ze mnie.
- 15 funtów wpadło - odpowiedziałam. Wyciągnęłam z lodówki ser oraz szynkę. Z szafki nad bratem, nie zapominając zepchnąć jego z blatu, wyciągnęłam chleb. Po krótkich poszukiwaniach, znalazłam toster.
- Zrób mi też - poprosił mnie brat. Nie chciałam być taka okropna, wiec zgodziłam się. Po zrobieniu jedzenia oraz posprzątaniu po sobie wróciłam do swojego pokoju.
OD: HARRY
Za 10 minut jedziemy an rowery wodne, jedziesz ??
Po przeczytaniu sms, podeszłam do okna sprawdzając pogodę. Na dworze były ciemne chmury, lecz nie aż tak ciemne jak rano.
DO: HARRY
Innym razem
Harry już nic mi nie odpisał.
OD: NIALL
Będę jechał nad jezioro dopiero o 14, jedziesz ?
Myślałam, że jada o 13.
DO: NIALL
Nie jedziecie o 13 ?
OD: NIALL
Oni tak, ja nie
DO: NIALL
Okej
Do godziny 14 przeglądałam strony społecznościowe, a także rozmawiałam przez wideo czat z moją przyjaciółką. Na moje nieszczęście dziadkowie wrócili  z zakupów 10 minut przed 14. Przed wyjściem, upewniłam się czy mam spakowany telefon, portfel, papierosy, oraz ręcznik plażowy do worka / plecaka. Popsikałam się jeszcze perfumami i wyszłam z pokoju.
- Idziesz gdzieś ?- zapytała Olga. Nie lubię tej kobiety.
- Tak, wychodzę do parku - odpowiedziałam zawiązując swoje buty.
- Kiedy wrócisz ?- zapytała, stojąc nade mną.
- Nie wiem - odpowiedziałam, wstając i poprawiając swoją bluzę.
- Jak to nie wiesz ?- zapytała unosząc głos.
- Nie wiem, jejku - odpowiedziałam i wyszłam. Ona jest najbardziej natrętną osobą na całym świecie.
Stanęłam przed Nialla domem, czekając na niego.
DO: NIALL
Długo jeszcze ?
Postanowiłam napisać sms, gdy było już 10 po 14.
- Wejdź - odezwał się Niall w wejściu co sprawiło, że prawie zawału dostałam. Przytaknęłam jedynie głową. Weszłam do jego mieszkania. Po schodach na górę oraz wejściu do salonu, mogłam powiedzieć, że jego dom był zbudowany w takiej samej kondygnacji jak dziadków.
- Będę za 15 minut - powiedział po czym zniknął, wchodząc po schodach. Usiadłam na kanapie w salonie. Na półkach były zdjęcia Nialla i jeszcze innego chłopaka. Oprócz tego były jeszcze zdjęcia Nialla mamy i prawdopodobnie jego taty.
- Jestem - powiedział Niall, wchodząc do salonu. Gdy wstałam z kanapy i przeszłam koło niego, mogłam poczuć jego perfumy.
- Oh sorry zapomniałam twojej bluzy - przypomniało mi się, gdy wsiadaliśmy do samochodu blondyna.
- Luzik, oddasz przy okazji - odpowiedział po czym puścił mi oczko. Niebieskooki był ubrany w czarną obcisłą koszulkę, a do tego jasne jeansowe spodenki do kolan.



- Gapisz się - zauważył.
- Nie prawda - broniłam swojej godności, lecz prawda była taka, że gapiłam się na niego.
- Może trochę -  droczył się ze mną.
- Nie - odpowiedziałam ostatecznie.
- Oh no dobra - przewrócił oczami. Chłopak nagle wjechał w jakąś polną drogę. Zatrzymał swoje auto, koło innych. Wyszłam z auta tak samo jak Niall. Szyliśmy powoli w kierunku plaży.
- Często tutaj przyjeżdżacie ?- zapytałam nagle.
- Czasami - odpowiedział. Przytaknęłam głową. Zeszłam jak nad morzem po schodach na plażę. Na przeciwko schodów było wielkie molo. Z lewej strony od schodów była wypożyczania sprzętów wodnych oraz jakieś bary z jedzeniem. Za to z prawej strony była plaża, na której było bardzo mało osób. Na plaży siedziała jedynie Clarissa. Razem z Niallem podeszliśmy do niej.
- Niall - pisnęła dziewczyna podnosząc się z koca. Wyciągnęłam z mojego worka ręcznik, rozścielając jego na piasku.
- Gdzie reszta ?- zapytał dziewczyny.
- W wodzie na rowerach - poinformowała jego.
- Idziemy ?- zapytał Niall spoglądając na mnie.
- Posiedzę na piasku - poinformowałam jego, na co blondyn przewrócił oczami. Nie lubiłam pływać, od tamtej nieprzyjemnej sytuacji.  Siedziałam sama na piasku, snapując z Harrym, który był na środku n rowerze wodnym razem, z pozostałymi. Dopiero około 16 na niebie pojawiały się i znikało słońce za chmurami. Od 2 godzin siedziałam sama na piasku. Nie miałam najmniejszej ochoty wchodzić do wody. Byłam winna, to wszystko była moja wina, to przeze mnie utopiła się niewinna dziewczynka. Nie zdążyłam do niej dopłynąć. Pojedyncze łzy spłynęły mi po policzkach. Cała grupa wróciła na piasek dopiero o 18, bo właśnie o tej godzinie zamykana jest wypożyczalnia.
- Jutro też tutaj musimy przyjechać - pisnęła szczęśliwa Danielle.
- Nie wiem - odpowiedział Zayn, który jest kierowcą drugiej grupy.
- Do której zostajemy ?- zapytała tym razem Monica.
- Może 19 nie wiem - odpowiedział Louis.
- Zostańmy do 20 - prosiła Monica.
- Naszej Amerykańce już się chyba nudzi - zauważył Niall. Oh spadaj.
- Nie, na mnie nie zwracajcie uwagi - poinformowałam ich. Przesiedziałam już tyle godzin, więc jedna czy dwie nic nie zmienią.
- Co robimy jutro ?- zapytał Liam.
- Mecz w FIFE ?- zaproponował Zayn
- Tylko nie zróbcie syfu - skarciła Jasmine brata.
- Spoko młoda - zaśmiał się Lou.
- Czyli jutro damskie pogaduchy u mnie ?- zaproponowała Clarissa. Wszystkie dziewczyny oprócz mnie zawtórowały jej. Dziewczyna posłała fałszywy uśmiech w moim kierunku. Zrobiła to specjalnie.
- Ja już mam plany - poinformował Niall chłopaków.
- Co może być ważniejsze od FIFY ?- zapytał oburzony Louis.
- Coś ważnego - odpowiedział z bezczelnym uśmiechem Niall.
Po chwili chłopaki zaczęli rozmawiać na temat piłki nożnej, za to dziewczyny o paznokciach i rzęsach. Siedziałam niezbyt wiedząc do, której grupy mam się przyłączyć, więc po prostu przesypywałam piasek z ręki do ręki. Około 19:30 nasza grupa postanowiła zbierać się z plaży. Jechałam w aucie z Niallem, który był kierowcą, obok niego na miejscu pasażera siedziała Clarissa, za to z tyłu siedziałam ja, Harry oraz Liam. Po odwiezieniu wszystkich, razem z Harrym wysiedliśmy z samochodu blondyna.
- Siemka - rzucił na odchodne zakręcony.
- Pa - odpowiedziałam Harremu, ale także pożegnałam się z Niallem.
- Czekaj - zawołał Niall.
- Co się stało ?- zapytałam. Nie wiedziałam o co jemu może chodzić.
- Z tego co zauważyłem nie idziesz na damskie pogaduszki - zauważył.
- Do rzeczy - ponagliłam jego.
- O 13 bądź pod moim domem - powiedział na odchodne. Szybko przebiegłam przez drogę wchodząc do domu.
Buziole Wika Xx

środa, 9 sierpnia 2017

Rozdział 6

Czy on robi mi to specjalnie ? Nie lubię tego blondyna
- Oh chyba znowu jedziesz ze mną - zaśmiał się blondyn ze swojego podjazdu. Przebiegłam przez ulicę, wsiadając na miejsce pasażera. Nie chciałam, aby babcia przypadkiem mnie zobaczyła.
- Wszystko okej ?- zapytał, na co przytaknęłam.
- Nie chcę, aby Olga mnie zobaczyła - powiedziałam.
- Rozumiem, dzisiaj mnie nawyzywała - poskarżył mi się, następnie odrzucił głowę do tyłu głośno się śmiejąc. Ma taki inny, fajny ten śmiech.
- Ruszajmy, bo jesteśmy chyba spóźnieni - zauważyłam, gdyż była za pięć minut 18.
- Najlepsi ludzie zawsze się spóźniają - powiedział, po czym odpalił swój samochód.Podczas, gdy Niall prowadził mogłam pozwolić, sobie na zeskanowanie, w co jest ubrany. Miał na sobie szarą koszulkę, na rutki rękaw, niebieskie jeansowe spodnie. Włosy miał zaczesane do góry. Nie przejmował się tym, że właśnie deszcz zaczął padać, a on jest w krótkim rękawku. A może ma bluzę.  Dojechaliśmy na miejsce 15 minut później, przez całą drogę nie odzywaliśmy, się do siebie. Wysiadłam jako pierwsza, od razu biegnąc do środka. Nie chcę zmoknąć.
OD:TOM
Zamknąłem okno ;))
O jejku, znowu się dowiedział, lecz w sumie dobrze. Bo jak by babcia poczuła powiew, z góry od razu musiałaby to sprawdzić. Weszłam do środka. Wypożyczyłam buty w swoim rozmiarze.
- Gdzie oni siedzą ?- zapytałam Nialla, gdy ten także przebrał buty.
- Tam - odpowiedział wskazując na grupkę ludzi. Dopiero teraz zauważyłam, że blondyn ubrał bluzę podobną do mojej, tylko że szarą.
- Hej - przywitałam wszystkich nieśmiało, siadając koło Danielle. Clarissa jedynie zmierzyła mnie wzrokiem. Grupka odpowiedziała szybkie cześć.
- Jak tam ?- zapytała mnie dziewczyna.
- Pada na dworze - odpowiedziałam.
- On znowu - jęknęła Monica, która siedziała obok Danielle.
-Ta pogoda już mnie wkurwia - powiedziała zła Danielle.
- Hejka, jak tam ?- zapytał mnie od razu Liam, który wrócił z toru, siadając obok mnie.
- Zajęłam twoje miejsce ?- zapytałam panikując.
- Spokojnie - uspokoił mnie, posyłając miły uśmiech.
- Dziewczyny idziemy grać ?- zapytał Liam, teraz naszej trójki.
- Ja odmówię - odpowiedziałam od razu.
- Ja też - powiedziała Danielle. Jako jedyna poszła Monica z Liamem, do reszty.
- Widziałaś jak Clarissa Ciebie zmierzyła - brunetka od razu zaczęła obgadywać.
- Tak, widziałam - powiedziałam z grymasem. Nie ma prawa mnie oceniać bo mnie nie zna.
- Chyba spodobałaś się Liamowi -zauważyła dziewczyna.
- A przestań - odpowiedziałam.
- Masz chłopaka ?- zapytała.
- Nie, ale podoba mi się chłopak z mojej miejscowości - wyjaśniłam, bawiąc się swoimi palcami.
- Dziewczyno, powinnaś się zabawić na wakacje, a od września pogadać z tym chłopakiem - podsunęła pomysł. Nie wiem, może ma rację.
- Idziesz ze mną po jakieś picie ?- zapytałam, lecz dziewczyna odpowiedział, że jej się nie chce.
- Idzie, ktoś po picie ?- zapytał Niall, gdy całą grupą wrócili do stolika.
- Sami o to samo mnie pytała, przed chwilą - wkopała mnie Dan. Wstałam od stolika idąc za Niallem. Chłopak szedł pierwszy.
- Poproszę 2 piwa, oraz co dla Ciebie ?- zapytał spoglądając na mnie.
- Kupię sobie sama - odpowiedziałam.
- Co chcesz do picia ?- zapytał niezbyt miło.
- Sok pomarańczowy - odpowiedziałam, nie chcąc się z nim kłócić.
- Zaraz po to przyjdę - powiedział do sprzedawcy. Niall, ruszył w kierunku miejsca dla palaczy. Także tam poszłam. Blondyn usiadł na krześle, zapalając papierosa. Podczas zaciągania się fajką chłopak, spojrzał mi prosto w oczy, i muszę przyznać kurde, ma super oczy.
- Więc, co robicie w tych twoich stanach ?- zapytał wydychając papierosa. Oparłam się o ścianę, zakładając ręce na piersi, w tej chwili cieszyłam się, że miałam zapiętą bluzę.
- Robimy ogniska, chodzimy do kina, wrotkowisko, kręgle ale to mega rzadko, różnie - odpowiedziałam.
- A imprezy ?- zapytał znowu się zaciągając i patrząc na mnie. Człowieku nie rób tak.
- Domówki - odpowiedziałam. Chłopak przytaknął.
- Mogę się założyć, że nie byłaś na ani jednej porządnej domówce - wyśmiał mnie.
- Byłam - broniłam swojej godności. Lecz niestety prawda była taka, że wolałam małą imprezę w towarzystwie moich znajomych, niż upijać się z nieznanymi mi ludźmi.
- Dobra, mam propozycję - zaczął mówić. Wyrzucił niedopałek na ziemię, przydeptując go butem. Wstał z krzesła spoglądając na mnie. Był ode mnie wyższy, przez co czułam lekki strach.
- Znam ludzi, co robią świetne imprezy, oczywiście nie takie super jak ja, ale też są dobre - powiedział śmiejąc się. Przewróciłam oczami.
- Do czego zmierzasz ?- zapytałam unosząc brwi do góry.
- W następny piątek pojedź ze mną na imprezę - zaproponował. Nie ma mowy.
- Ktoś jeszcze będzie jechał ?- zapytałam.
- Taki jeden, kumpel - wyjaśnił. Nie ma cholernej mowy, że wsiądę z nim do auta. Na pewno będzie pił, albo zostawi mnie gdzieś w połowie drogi.
- Nie ma mowy, jesteś nieobliczalny -wyjaśniłam.
- Oh nie bądź cnotką - wyśmiał mnie. Jesteś największym palantem jakiego znam.
- Byłam na super imprezach, starczy mi - starałam wymigać się z jego propozycji.
- Oh nie kłam już, tylko bądź gotowa na 20 - powiedział po czym wyszedł z pomieszczenia. Gdy przeszedł poczułam jego perfumy, zmieszane z papierosami. Wyszłam szybko, aby jego dogonić. Stał przy ladzie. Wzięłam swój napój, a Niall swoje dwa piwa.
- Ile mam Ci oddać ?- zapytałam, gdy wracaliśmy do stolika.
- Innym razem oddasz - odpowiedział mrugając. Gdy wróciliśmy do stolika, Clarissa zmierzyła mnie wzrokiem.
- Co tak długo ?- zapytała zdenerwowana. Niebieskooki jedynie wzruszył ramionami.
- Więc, też tak stresujecie się listami z uczelni ?- zapytała nagle Danielle. Wszyscy ucichli.
- Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżamy w tym roku do Collegeu- powiedziała podekscytowana Jasmine.
- Gdzie składaliście podania ?- zapytałam.
- Marzy mi się szkoła w Ameryce, lecz kasa musi się zgadzać - zaśmiała się Dan razem z Monic.
- Możesz starać, się o dofinansowanie jako z innego kraju - podsunęłam pomysł.  Faceci z powrotem, wrócili do swojej rozmowy, na temat piłki nożnej.
- Ty masz więcej możliwości, jesteś ze stanów- oburzyła się Monic.
- Czym więcej otwartych drzwi, tym trafisz do większego gówna - odpowiedziałam biorąc łyka swojego napoju.
- A wybrałaś już uczelnię ?- zapytała mnie Dan.
-  Do Davidson College w stanie Karoliny Północnej - wyjaśniłam.
- Na jaki kierunek ?- zostałam zapytana.
- Na dziennikarstwo, lecz w tej szkole bardziej dominuje sport biegam, więc szkoła powinna mnie przyjąć- wyjaśniłam.
- A jeśli tańczę przyjęli by mnie ?- zapytała z nadzieją Dan.
- Jeśli masz umiejętności sportowe, oraz jest tam kierunek, jaki chcesz oczywiście, że tak - wyjaśniłam.
- O mój boże muszę tam się dostać - powiedziała podekscytowana dziewczyna. Zachichotałam z dziewczyny. Resztę czasu spędziłam, z dziewczynami rozmawiając o uczelniach.
- Zbierajmy się, zaraz zamykają - zauważył Zayn. Wszyscy wstali, zabierając swoje rzeczy. Oddaliśmy buty, odbierając swoje. Wyszliśmy z kręgielni. Niestety dalej padało.
- Jak jedziemy ?- zapytał Liam.
- Ja, siska, Francesca i Tomo jadą ze mną - powiedział Zayn i ruszył biegiem do swojego auta.
Monica , Danielle, Harry i Liam pojechali z Liame, za to ja znowu utknęłam w samochodzie z Niallem i Clarisą. Dzisiaj wyjątkowo Niall, odwiózł Clari do sobie do domu.
- To cześć - odpowiedziałam, po czym pobiegłam z kapturem jak złodziej, w kierunku tyłu domu babci. Wspięłam się po śliskich szczebelkach, Niestety okno ani drgnęło. Chciałam wyciągnąć Telefon, z kieszeni bluzy, lecz noga poślizgnęła mi się na śliskich liściach bluszczu, przez co spadłam. Leżałam na ziemi obolała, nie przeszkadzał mi nawet, deszcz który padał na moją twarz. Muszę teraz wyglądać okropnie.
- Wstawaj - powiedział ktoś nagle. Spojrzałam na postać, która stała nade mną. Jakiś chłopak podał mi rękę. Wstałam z mokrej trawy. Dopiero, gdy stałam na własnych nogach, zauważyłam że był to Niall.
- Mój brat, zamknął okno, nie mam jak wejść - powiedziałam do niego.
- Twoja babcia, pod doniczką ma klucz do tych drzwi - wskazał palcem na drzwi do ogrodu. Uniosłam brwi. Skąd wie takie rzeczy ?
- Co, dzięki - odpowiedziałam jedynie biorąc klucz spod doniczki.
- Pamiętaj, piątek - powiedział i wbiegł. Otworzyłam drzwi modląc się, aby babcia spała. Udało mi się dojść do swojego pokoju nie przyłapana. Ściągnęłam mokre ubrania dopiero w łazience. Wzięłam gorący prysznic i wróciłam do pokoju, myśląc o propozycji Nialla.
Buziole Wika Xx

Rozdział 5

1.01.2017r- Sobota
Obudziłam się dopiero koło 10, i pewnie bym pospała dłużej, gdyby nie krzyk babci z dołu. Prawdopodobnie kłóciła się z Thomasem. Podniosłam się z łóżka, schodząc  po schodach.
- Co tak krzyczycie ?- zapytałam wchodząc do kuchni. Przetarłam jedną ręką oczy.
- Babcia chce, abym rozwoził po okolicy ulotni przez tydzień, bo sąsiad chce iść na urlop - powiedział oburzony.
- Płacą za to ?- zapytałam.
- Tak,  10 funtów za rozwiezienie wszystkich ulotek - powiedziała babcia, zakładając ręce na biodra.
- Mogę się tym zająć - zaproponowałam. Bo kto głupi nie chciałby kasy za darmo ? Nie chcę, cały czas być na utrzymaniu ojca, czy mamy. Taka wakacyjna praca przyda mi się. Po ty jak się ubrałam i dostałam, adres wyszłam z domu.
- Dzień dobry, ja w sprawie ulotek - powiedziałam do starszego pana.
- Wiem, Olga mówiła - zaśmiał się staruszek.
- Musisz roznieść wszystkie ulotki przed 10 - tłumaczył zasady.
- Ulotni, nie mogą zostać wyrzucone - dopowiedział grożąc palcem.
- Okej - przytaknęłam, gdy mężczyzna wytłumaczył mi zasady. Praca może wydawać się fajna. Codziennie do 8 musze przyjśc odebrać ulotki. Muszę roznieść 8 tysięcy ulotek dziennie. Pracuję tylko od poniedziałku do piątku. Oraz płacą mi za to nie 10, a 15 funtów, czyli jeszcze lepiej. Po przeliczeniu będzie to prawie 20$. Zaczynam pracę dopiero od poniedziałku.
- Jestem!- krzyknęłam już w ganeczku, następnie wchodząc na korytarz.
- I jak praca ?- zapytała babcia podekscytowana. Weszłam do salonu, w którym siedziała jeszcze inna staruszka.
- Moja wnuczka podjęła się pracy - pochwaliła się babcia.
- Pracuję od poniedziałku do piątku, muszę do godziny 10 roznieść ulotni - wyjaśniłam.
Niedziela zleciała bardzo szybko. I nadszedł poniedziałek. Wstałam o 7 ubierając się oraz robiąc poranną toaletę. Wyszłam z domu w pół do 8. Za pięć 8 byłam na miejscu. Odebrałam ulotki, zaczęłam je wkładać do skrzynek. Dobra odwołuję to. Nie jest to takie leciutkie, jak by się wydawało. Wrzuciłam gazetę do skrzynki Harrego, następnie do Nialla.
- Od dzisiaj jesteś roznosicielem gazet ?- wyśmiał mnie Niall, który grzebał coś przy swoim motorze. Wstał odchodząc od motoru. Wytarł brudne ręce w szmatkę, którą rzucił koło pojazdu. Był tylko w spodenkach koszykarskich. Mogłam zobaczyć jego wszystkie tatuaż, a także dobrze wyrzeźbioną klatkę piersiową.
- Ślinisz się - wyśmiał mnie znowu.
- Jesteś palantem - zauważyłam przewracając oczami. Blondyn jedynie zaśmiał się głośno.
- Dzisiaj cała grupą jedziemy na kręgle, jedziesz z nami ?- zapytał. Przyznam, że zdziwiło mnie jego pytanie. Kątem oka zauważyłam, w ganku stojącą Olgę.
- Muszę iść, napisze jak coś Harremu, ma mój numer - odpowiedziałam, wręczając jemu do dłoni ulotkę i ruszyłam dalej. Po roznoszeniu wszystkich ulotek byłam w domu około 12. Mojego pracodawcę, wcale to nie zdziwiło, że byłam tak późno. Zaczęłam przepraszać, że tak długo to robiła, lecz jedynie mnie wyśmiał, mówiąc że jemy czasami to zajmuje dłużej, a godzina 10 jest tylko taką umowną godziną.
- Widziałam jak rozmawiałam z tym wymazańcem - od razu powiedziała babcia. Ledwo co zdążyłam ściągnąć buty.
- Z kim ?- zapytałam nie wiedząc o kogo jej chodzi. No dobra wiedziałam, że miała na myśli Nialla, lecz nie przyznam się jej do tego.
- Z synem Pani Horan, mówiłam abyś trzymała się z daleka od niego!- krzyknęła w moim kierunku. Ona ma na ich punkcie jakiegoś.
- Babciu to moja praca, roznoszę ulotki, gazety, staram się być miła dla ludzi - starałam się ją uspokoić.
- Ale od niego trzymaj się z daleka, nie rozmawiaj z nim - warknęła do mnie. Przewróciłam oczami. Byłam głodna a ona coraz bardziej zabierała mi apetyt.
- Co tutaj tak głośno ?- zapytał dziadek wchodząc do salonu.
- Przez babcię straciłam apetyt - wyjaśniłam dziadkowi, idąc do swojego pokoju. Słyszałam jeszcze głosy na dole. Zamknęła drzwi, zdenerwowana. Podeszłam do okna otwierając ja na oścież. Usiadłam na parapecie zapalając jednego papierosa.
- Czyli jednak palisz - powiedział nagle dziadek.
- Nie strasz - odpowiedziałam, gasząc papierosa o parapet. No dobra palę, lecz nie będę palić przy nim.
- Mogłaś spalić - wyśmiał moje zachowanie.
- Przestań dziadku, nie wiem jak ty wytrzymujesz - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Jadę po części do kosiarki, jedziesz ze mną ?- zapytał dziadek. Był moim wybawieniem.
- Dobra - powiedziałam, zeskakując z parapetu. Razem z dziadkiem wyszliśmy z domu, pierw Fran poinformował swoją żonę o tym.  Przy samochodzie dziadek rzucił kluczyki w moje dłonie.
- Nie rozumiem - odpowiedziałam, nie wiedziałam o co jemu chodzi.
- Masz prawo jazdy od roku - powiedział. Miałam, lecz rzadko kiedy prowadziła. Oczywiście, gdy musiałam gdzieś jechać, mama bez problemu dawała mi samochód, bo wiedziała, że jestem dobrym kierowcą. Lecz tutaj jeździ się po prawej, a nie po lewej.
- Nie będę umiała - powiedziałam do dziadka.
- Dasz radę - zachichotał. Wsiadłam na miejsce kierowcy, odpalając auto. Wyjechałam na drogę, pamiętając, aby patrzeć na znaki.
- Co u mojego syna ?- zapytał nagle dziadek.  Prawda była taka, mój ojciec ożenił się z pracą, przez co moja mama miłości zaczęła szukać u kobiety.
- Praca, praca, praca - odpowiedziałam jak katarynka.
- Jak sobie z tym radzisz ?- zapytał Frank. Prawda była taka, że ja i mój ojciec zanim zaczął dużo pracować, byliśmy ze sobą bardzo zżyci.
- Pogodziłam się z tym wszystkim, gorzej było z Thomasem, który nie pogodził się z miłością matki do kobiety - wyjaśniłam, następnie według wskazówek dziadka, skręciłam w prawo.
- Twój ojciec ma nową kobietę prawda ?- zapytał dziadek. Była to prawda
- Ma, a nawet córkę, oraz dwóch synów - wyjaśniłam. Mój ojciec i matka są 3 lata po rozwodzie.
- Synów ?- zdziwił się staruszek.
- Jego kobieta, a dwójkę synów z pierwszego małżeństwa, oraz a 2 letnią córkę z tą kobietą - znowu wyjaśniłam. Prawda mnie bardzo bolała, dziadek to chyba zrozumiał. Po tym jak zapakowaliśmy części do kosiarki, ruszyliśmy w powrotną drogę.
- Pozwoliłeś jej prowadzić ?- zadała pierwsze pytanie Olga, po ty jak ledwo co z dziadkiem weszliśmy do mieszkania.
- Jest pełnoletnia oraz ma prawo jazdy - wyjaśnił dziadek. Nie chcąc tego słuchać poszłam na górę.
OD: LIAM
Kręgle dzisiaj o 18 idziesz z nami ?
Muszę przyznać Liam jest przystojny, i wydaje się bardzo uroczy.
DO: LIAM
Wymknę się :)
Po tym jak zjadłam, kolację o 17:30 od razu poszłam na górę. Przebrałam się szybko w czarne jeansy przetarte na kolanach. Założyłam białą bokserkę, oraz wzięłam czarną bluzę zapinaną na zamek.
Schowałam telefon, oraz papierosy do bluzy kieszeni. Tak bardzo jak, tylko mogłam przymknęłam okno, aby nie było podejrzeń. Wyszłam z domu, niestety pogoda mi nie ułatwiała. Zaraz zacznie padać. Wyszłam przed dom.
DO: HARRY
Jestem przed domem.
OD:HARRY
Jedziesz z Niallem :)
Buziole Wika Xx. 

Rozdział 4

- Samantha !- krzyknęła moja babci na drugi dzień, po akcji z blondynem.
- Słucham - odpowiedziałam. Obok mojej babci stała jakaś inna kobieta.
- Potrzebuję niańki do 8 letniego chłopca, na 2 godziny - powiedziała kobieta na wdechu. Była to niejaka Pani Styles, która mieszkała na przeciwko nas.
- Oh dobrze - odpowiedziałam. Skoczyłam na górę do swojego pokoju po telefon, następnie wróciłam do korytarza.
- Będę w domu około 16 - poinformowała mnie.
- Sam!- krzyknęła, na co po chwili przybiegł 8 letni chłopiec.
- To jest Samantha zajmie się tobą - powiedziała jego mama.
- Ale jest w domu Harry - odpowiedział chłopiec.
- Jest, lecz z nim wszystko nie wiadomo - odpowiedział wychodząc.
- Dobra, więc co chcesz robić ?- zapytałam, niezbyt czym zajmują się 8 letni chłopcy.
- Umiesz układać klocki ?- zapytał. Pokiwałam jedynie głową, bo kto nie umie ? Chłopczyk zaprowadził mnie do swojego pokoju na piętrze. Weszłam do jego pokoju, który był niebieskie oraz było w nim mnóstwo zabawek. Chłopiec usiadł na podłodze razem z klockami. Usiadłam po turecku układając z chłopcem wierzę.
- Sam - usłyszałam krzyk, następnie odgłos kroków.
- Oo hej - przywitał  mnie ten namolny chłopak w lokach. Nie wierzę, gdzie ja trafiłam.
- Harry - wyciągnął dłoń w moim kierunku. Niezbyt chętnie uścisnęłam ją.
- Sami - odpowiedziałam.
- Pięknie, z resztą czego mogłem spodziewać się po tak pięknej dziewczynie - odpowiedział z wielkim uśmiechem. Sama nie wiem czemu, lecz uśmiechnęła się na jego komplement. Chłopak miał dołeczki, przez co wyglądał mego słodko. Zdecydowanie spodobał by się Lilianie, mojej przyjaciółce. Miała na punkcie dołeczków u facetów fioła.
- Więc, skąd jesteś ?- zapytał.
- Owensboro w stanie Kentuckey - odpowiedziałam.
- Wow dużo tam mieszka osób ?- zapytał.
- Około 62 tysięcy - odpowiedziałam. Brunet jedynie zaśmiał się odrzucając głowę do tyłu.
- Czy 3 razy taka nasza miejscowość - odpowiedział. Sama się zaśmiałam, z tego do jakiej dziury trafiłam.
- Co tutaj robicie w wolnym czasie ?- zapytałam.
- Imprezujemy, chodzimy na kręgle, basen, pograć w piłkę, skatepark, jeździmy nad jezioro, same atrakcje - odpowiedział z uśmiechem.
- U nas jest zdecydowanie więcej - od razu się odezwałam. Lecz jak na taką dziurę, są nawet atrakcje.
- Mogę sie założyć - odpowiedział z uśmiechem.
- Ile masz lat ?- zadał kolejne pytanie.
- 18 idę do College - odpowiedziałam.
- Ej ja także- odpowiedział, nawet jeśli nie pytałam jego o to.
- Już jestem !- krzyknęła kobieta z dołu. Wstałam z dywanu w autka, otrzepując swój tyłek, nie że był brudny, tylko trochę mi zdrętwiał, od zbyt długiego siedzenia w tej samej pozycji. Wyszłam z pokoju małego.
- Dziękuję jesteś kochana - od razu podziękowała.
- Ile się należy ?- zapytała z uśmiechem.
- Drobiazg, i tak nic nie miałam do roboty - odpowiedziałam wzruszając ramionami. Po pożegnaniu się z kobietą wyszłam z jej domu, idąc do swojego,  a raczej babci.


- Czyżbyś czekała na mnie - odezwał się głos za mną. Podskoczyłam łapiąc się za klatkę piersiową. Chwila. To już było.
- Nie strasz - powiedziałam jedynie. Chłopak był ubrany w szarą bluzkę na długi rękaw, lecz jego rękawy były podwinięte do łokci. Miał na sobie, także obcisłe jeansy, oraz czarne vansy na stopach.
- Zrób zdjęcie - odpowiedział bezczelnie Niall. Przewróciłam jedynie oczami na jego zachowanie.
- Czekasz na zaproszenie ?- zakpił sobie chłopak wsiadając do swojego czarnego mercedesa. Szybko wdrapałam się na siedzenie pasażera. Czułam się nieswojo. Czułam, także strach, a co jeśli babcia ma rację, że są okropni.
- Czy ty się mnie boisz ?- zapytał nagle Niall, gdy ruszył.
- Nie - odpowiedziałam cicho. Chłopak jedynie się zaśmiał.
- Oddychasz bardzo ciężko - zauważył. Oh spadaj blondasie.
- Po prostu nie znam Cię - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Wydaje mi się, że to dobre wytłumaczenie.
- Nie będzie, że wierzę - odpowiedział. Jechaliśmy w ciszy przez 15 minut, aż wjechaliśmy w las.  W tedy moje tętno znowu przyśpieszyło.
- Rozbieraj się - powiedział do mnie blondyn, zatrzymując samochód. Spojrzałam na niego z przerażoną miną.
- Słyszałaś ?- zapytał poważnie. Chciałam otworzyć drzwi, lecz były zablokowane. W co ja się wpakowałam.
- Wypuść mnie - powiedziałam drżącym głosem. Byłam bliska płaczu.Blondyn nagle się roześmiał.
- Gdybyś widziała swoją minę  - powiedział śmiejąc się.
- Jesteś kutasem - powiedziałam zła, zakładając ręce na piersi.
- A ty masz fajny dekolt - powiedział spoglądając na moje piersi. Szybko zakryłam dekolt rękoma. Miałam bluzkę z dekoltem w kształcie litery V.
- A teraz chodź bo wszyscy czekają - powiedział zniecierpliwiony. Wysiadłam z auta idąc za Niallem przez ciemny las. Bałam się, że zaraz coś wyskoczy z krzaków i mnie pożre.
- Siemka !- krzyknął Niall do grupki ludzi. Przy ognisku siedziało 4 chłopaków i 5dziewczyn.
- Hej - przywitał mnie Harry, przy którym usiadłam. Znałam tylko jego i Nialla, przez którego prawie dostałam zawału.
- Ludzie to Sami - przedstawił mnie wszystkim. Każdy także przedstawił mi się, przez co znałam wszystkich
- Więc jesteś ze Stanów ?- nagle zapytała Jasmine.
- Tak zgadza się - odpowiedziałam. Widziałam jak Niall i Clarissa przyssali się do siebie.
- Oh znajdźcie sobie pokój - zakpił sobie z nim Liam. Niall jedynie pokazał jemu środkowy palec.
- Więc jak Ci się tutaj podoba ?- zapytał mnie Liam, który teraz siedział koło mnie.
- Nudno jest tutaj - odpowiedziałam.
- W takim gronie jest ci nudno ?- zapytał ze zdziwieniem.
- Prawie cały czas siedzę w domu - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Rozumiem, Olga - odpowiedział co rozśmieszyło mnie.
- Twój dziadek jest spoko - powiedział.
- Tak jest spoko - potwierdziłam jego wersję.
Juz więcej do końca ogniska nie zamieniłam z nim zdania. Chłopak po prostu zaczął rozmawiać z Zaynem, który siedział koło niego o meczu piłki nożnej.
- Zbierajmy się - zaproponowała Monica. Wszyscy się zgodzili. Gdy byliśmy przy naszych samochodach, a raczej przy ich samochodach, Niall przyparł do samochodu Clarisse.
- Odwalcie się od mojego samochodu - krzyknął zły Zayn.
- Dobra wyluzuj - powiedziała Clarissa, gdy oderwała się od ust Nialla.
- Odwiozę Ciebie jak chcesz - zaoferował mi Liam, gdy zobaczył moje zakłopotanie. Uśmiechnęłam się jedynie delikatnie.
- Odwiozę ją, mieszka po ukośnej - powiedział Niall.
- Oh okej stary - powiedział Liam, klepiąc po plecach Nialla.
Do samochodu Zayna wsiadła Jasmine, która jest jego o rok młodszą siostrą, Danielle, która mieszka 2 domki obok rodzeństwa. Monica, Francesca, Louis, Liam i Harry wsiedli do samochodu Liama. Wsiadłam na tył samochodu Nialla, bo Clarissa wepchnęła się do przodu. Oczywiście nie przeszkadzało mi to.
- Jutro mam wolny dom - powiedziała dziewczyna do chłopaka.
- Wpadnę - powiedział z uśmieszkiem.
- Świetnie - odpowiedziała jedynie. Około 2 Niall, zaparkował samochód na podjeździe.
- Um dzięki - podziękowałam, lecz wiem, że i tak mnie nie słuchali, bo byli zbyt zajęci pożeraniem swoich twarzy. Wolno i po cicho, szłam na tył ogrodu. Powoli weszłam po, nazwijmy to drabinką. Weszłam do pokoju zamykając  okno, a gdy się odwróciłam prawie dostałam zawału. Przede mną stał mój brat, z uniesioną jedną brwią.
- Gdzie się włóczysz ?- zakpił sobie ze mnie.
- Zamknij się - powiedziałam do niego.
- I czemu ty nie spisz ?- zapytałam zdenerwowana. Wszystko by było okej, gdyby nie on.
- Jakoś nie miałem ochoty - powiedział nagle.
- Co chcesz ?- zapytałam. Oczywiście, że mnie nie wysypał bo co chciał.
- 10 Funtów wystarczy - powiedział wyciągając w moim  kierunku swoją dłoń.
- Chyba śmieszny jesteś - powiedziałam zła. Nie będzie mnie gnoje szantażować.
- Mam powiedzieć babci ?- zapytał.
- Nie masz dowodów - powiedziałam.
- Oh tak? Stoisz w ubraniach, które śmierdzą dymem - wyjaśnił. Dobra a jednak ma.
- Dam ci 5 funtów i batona - zapytałam. Chłopak westchnął, lecz przystanął na moją propozycję. Po rozliczeniu się z Thomasem, poszłam się wykąpać, a następnie położyłam się do łóżka.
Te jego niebieskie oczy. Są nawet ... ciekawe, nie mogłam jakoś dobrać odpowiedniego słowa.
Buziole Wika Xx. 

Rozdział 3

Kolejnego dnia obudziłam się koło 9. Od razu przebrałam się w strój do biegania, schodząc na dół.
- Wybierasz się, gdzieś moja panno ?- zapytała podejrzliwie. Dobra nie wiem o co chodzi tej kobiecie.
- Idę pobiegać - powiedziałam bez ukrywania.
- Uważaj na wandali - przypomniała. Kiwnęłam głową.
- Thomas pomóż dziadkowi!- usłyszałam jeszcze krzyk babci, gdy już wychodziłam z domu. Biegłam cały czas myśląc, że jestem w swoim kochanym mieście.  Zatrzymałam się, gdy mój but się rozwiązał. Przez schylenie słuchawki wypadły mi z uszu.
- Skarbie, gdzie tak biegniesz ?!- zapytał jeden z chłopaków, których widziałam przed sklepem. Chłopaki siedzieli albo na ławce, albo na trawie.
- Daj jej spokój, bo Olga Ciebie zabije - tym razem odezwał się blondyn, głośno następnie się śmiejąc. Pokręciłam głową na ich zachowanie, wkładając słuchawki do uszu i biegnąc dalej.
- Ona jest popierdolona - od razu poskarżył się mi mój brat, gdy wróciłam do domu po biegu.
- Po pierwsze wyrażaj się, po drugie idę pod prysznic - powiedziałam, wymijając mojego brata, który był załamany zachowaniem babci. Coś czuję, że to będą długie wakacje.
- Gdzie idziesz ?- zapytała od razu Olga, gdy chcieliśmy razem z moim bratem, wyjść pod wieczór.
- Przejść się ?- odpowiedział mój brat bardziej pytaniem.
- Jest już blisko 20 - zauważyła staruszka.
- Pozwól im iść - odezwał się dziadek z salonu. Babcia oczywiście zaczęła coś do niego mówić, więc szybko wyszliśmy.
- Zwariuję z nią - powiedział mój brat odpychając się nogą, jadąc na desce
- Och przestań - powiedziałam. Zrobiłam snapa uliczki ustawiając na my story. Wyciągnęłam jednego papierosa z paczki, od razu go odpalając. Był to już taki bardziej nawyk.
- Ojojo Olga nie będzie zadowolona, gdy dowie się że jej wnuczka pali - odezwał się głos za nami. Odwróciłam się szybko do tyłu. Był to ten sam blondyn, co dzisiaj w parku.
- Odczep się człowieku - powiedziałam do niego.
- Oh jaka milutka, po babci- zakpił sobie ze mnie.
-Spadaj - powiedziałam na odchodne. Razem z moim bratem szliśmy, znaczy ja szłam on jechał. Przez  całą drogę narzekał, że chce już do domu.


Po wczorajszej małej kłótni z babcią, która uważała, że przyszliśmy za późno, ani ja ani brat, nie mieliśmy ochoty na nią patrzeć. Wyszłam wcześnie rano, z domu. Gotowa do biegu. Odwróciłam się w prawo biegnąc, lecz zostałam zatrzymana przez jadący samochód. Czarny samochód  zatrzymał się koło mnie.
- Dość często Ciebie widzę - powiedział chłopak w lokach.
- To nie patrz - odpowiedziałam i zaczęłam biec dalej. Niech ten zakręcony koleś da mi spokój. Po biegu wróciłam do domu, gdzie zjadłam śniadanie.
- Samantha !- zawołała mnie Olga, gdy byłam już po kąpieli.
- Słucham - odpowiedziałam przewracając oczami.
- Nie przewracaj oczami- od razu zostałam skrytykowana.
- Zanieś to do państwa Horan - powiedziała podając mi puste blaszki do pieczenia ciast.
- A gdzie oni mieszkają ?- zapytałam. Wysyła mnie do ludzi, których nie znam.
- Od naszego domu na prawo po ukosie - wyjaśniła. Założyłam w oszklonym ganku buty, wychodząc z domu. Tak jak babcia mówiła. Na wprost naszego domu, następnie w prawo. Podeszłam do drzwi, widząc numer domu 34. Weszłam po kilku schodach następnie zapukałam do drzwi. W drzwiach otworzył mi blondyn, tylko w spodenkach koszykarskich.
- Nie spodziewałem się Ciebie, tutaj - powiedział, drapiąc się po żebrach.
- To dla Pani Horan - powiedziałam, podając jemu blaszkę.
- Dobra, przekażę - odpowiedział.
-Nialler wracaj !- krzyknęła jakaś dziewczyna ze środka.
- Wybacz, czaka na mnie - odpowiedział z bezczelnym uśmieszkiem, mrugając do mnie, następnie zamknął mi drzwi przed nosem. Co za burak.
Wróciłam do domu zdenerwowana.
- Zapomniałam powiedzieć, abyś uważała na wandali - powiedziała kręcąc głową.
- Uważałam - powiedziałam jedynie. Ona już przesadza z nimi.


Dopiero 2 dni później babcia kazała mi, pojechać razem z dziadkiem do sklepu.
- Po co jedziemy ?- zapytałam.
- Zabrakło jej maku do makowca - powiedział z westchnieniem.
- Jej ciasta są okropne - jęknęłam. Prawda czasami bywa bolesna.
- Są i to bardzo - potwierdził dziadek. Wysiedliśmy z samochodu idą do marketu. Gdy z niego wyszliśmy stali '' wandale'' jak to mówi Olga.
- Muszę zapalić - powiedział dziadek. Odpalił jednego papierosa wyciągając paczkę w moim kierunku.
- Nie palę - odmówiłam. Prawda była taka, że wczoraj skończyły mi  się fajki, i czułam głód.
- Dzień dobry - przywitali mojego dziadka chłopaki.
- Witajcie - przywitał ich.
- To jak może jednego ?- zapytał, lecz pokręciłam głową. Widziałam bezczelny uśmieszek na twarzy blondyna. On mnie wydał. Ale kutas. Po tym jak dziadek spalił papierosa, wsiedliśmy do samochodu.
- Nie musisz kłamać, że nie palisz - odpowiedział dziadek.
- Ten blondyn mnie podkablował ?- zapytałam, nie chciałam już dłużej tego ciągnąć.
- Nialler to dobry dzieciak, tylko trochę się zgubił - powiedział dziadek.
- Oraz czułem jak wszedłem do twojego pokoju - powiedział, śmiejąc się.
- Masz - powiedział dziadek podając mi 2 nierozpieczętowane paczki.
- Tylko, nic nie mów babci, bo wyśle Ciebie na odwyk - zaśmiał się. Mi nie było tak do śmiechu zwłaszcza, że babcia jest zdolna do wszystkiego.
- Wyjdziesz ze mną pokopać piłką ?- zapytał mnie brat, około 18.
- Niech będzie - odpowiedziałam, wstając z łóżka. I tak nie miałam nic lepszego do roboty. Po drodze w spokoju odpaliłam papierosa, powoli jego spalając.
- Masz gumy ?- zapytałam brata, gdy byliśmy na boisku, przeznaczonym do nogi.
- Mam, ale ich chyba nie pożujesz - odpowiedział jakiś głos za nami. Odwróciłam się w kierunku trybun. Był to ten chamski blondyn.
- Wydałeś mnie dla dziadka - warknęłam zła.
- Mówiłem, abyś uważała - odpowiedział z uśmieszkiem.
- Jesteś  kutasem - prychnęłam. Chłopak jedynie głośno się zaśmiał wychodząc z boiska. Zaczyna działać mi on na nerwy.
Buziole Wika Xx. 

Rozdział 2

Gdy dolecieliśmy na miejsce czułam się zmęczona. Podróż potrafi wymęczyć. Wysiedliśmy z samolotu razem z bratem, idąc od razu po nasze walizki.
- Dzieciaki - przywitał nas od razu dziadek.
- Hej - jako pierwsza jego przytuliłam na przywitanie.
- Siemka - mój brat jedynie przybił z dziadkiem piątkę. Czy on nie jest za stary na takie coś ?
- Gdzie ta żmija, znaczy babcia ?- zapytał mój brat. Dziadek jedynie zmierzył jego wzrokiem.
- Babcia piecze ciasto, aby was przywitać - powiedział dziadek z westchnieniem. Niestety nasza babcia kochała piec ciasta.
- Ale wyrośliście - zauważył dziadek, gdy siedzieliśmy już w samochodzie. Przed nami około 2 godzinna podróż, autem do małego miasteczka Mullingar.
- Tobie trochę siwych włosów też przybyło - także zauważyłam.
- Niestety, przy babci nie można inaczej - odpowiedział. Resztę drogi rozmawiałam z dziadkiem na temat mojej mamy, którą lubi w porównaniu z babcią, która jej nienawidzi.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział dziadek, wjeżdżając na podjazd. Wysiadłam z auta od razu marszcząc nos, na zachmurzone niebo. Chcę do mojego słonecznego Owensboro.
- Dzieci - krzyknęła babcia w wejściu. Ja i mój brat niezbyt chętnie przytuliliśmy ją na przywitanie. Nie oszukujmy się. Jesteśmy skazani na tą mękę przez mojego brata.

Gdy weszłam do domu tak jak pamiętam. Szafa była po prawej stronie od razu po wejściu, za to naprzeciwko niej, po lewej od wejścia były schody na 1 piętro. Obok schodów były drzwi, jedne prowadziły do łazienki, za to drugie do pokoju dziadków. Na przeciwko drzwi, do łazienki i pokoju był salon. Wielka kanapa 2 fotele i stolik stały na środku. W kącie był kominek a koło kominka meble na całą ścianę z telewizorem. Salon był połączony z kuchnią, która na samym środku miała wyspę kuchenną, a wokół niej przy ścianach meble. Było także wyjście na ogródek, na którym babcia ma warzywa i owoce, mogę się o to założyć.
- Pójdziemy do siebie - powiedziałam babci, na co przytaknęła. Razem z moimi walizkami weszłam po schodach na 1 piętro, gdzie mieściły się 2 pokoje i łazienka. Weszłam do pokoju, który miał dobry widok na ogród babci.
- Sam - do mojego pokoju wszedł brat.
- Co ?- zapytałam.
-  Zamienisz się pokojami ?- jęknął mój brat.
- Czemu ?- zapytałam.
- Nie lubię... no nie wiem zamień się po prostu - jęknął znowu mój brat. Dobrze wiem o co jemu chodzi, nie chce się jemu zasłaniać zasłon na noc, a w nocy uliczne latarnie będą świecić.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam. Brat jedynie pokazał mi środkowy palce na co przewróciłam oczami.
Mój pokój był w kolorze mięty. Na samym środku stało łóżko. Po lewej stronie od wejścia na całą ścianę była szafa wnękowa. Przy prawej ścianie stały komody, nad którymi wisiały pułki. Podeszłam do łóżka od razu kładąc się na nim. Zrobiłam snapa i wysłałam do moich znajomych, że już jestem na miejscu. Zamknęłam oczy i sama nie wiem kiedy, lecz zasnęłam. Obudziłam się dopiero, gdy było ciemno. Spojrzałam na mój telefon, który leżał koło mnie. Byłam w ubraniach, w których przyleciałam. Była 4:45. Wstałam przeciągając się, moje kości wydały charakterystyczny chrupot. Postanowiłam iść pobiegać. Bieganie było moją pasją, uwielbiałam to. Zaczęłam biegać, gdy zrezygnowałam z pływania. Ubrałam na siebie spodnie, stanik sportowy oraz bokserkę. Na dworze robiło się już pomału widno. Wyszłam z pokoju, trzymając telefon ze słuchawkami w ręce.
- Wychodzisz, gdzieś ?- zapytała babcia, od razu gdy zeszłam po schodach.
- Jezu nie strasz, bo zawału dostanę - złapałam się za klatkę piersiową.
- Nie mój imienia Pana Boga na daremno - skarciła mnie.
- Przepraszam, idę biegać - powiedziałam.
- Ubierz bluzę, zimno jest, oraz uważaj na tych flejtuchów - powiedziała zdenerwowana. Przewróciłam jedynie oczami. Otworzyłam drzwi wejściowej, następnie przeszłam przez mały, cały oszklony ganek, otwierając kolejne drzwi. Stanęłam na trawniku, pierw robiąc rozgrzewkę, następnie zaczęłam biec. Biegałam po okolicy, która swoją drogą nie była wielka. Po 5 kilometrach, wróciłam do domu.
- Mówiłam, abyś ubrała bluzę - pierwsze słowa babci, gdy tylko weszłam do domu.
- Babcia, chyba nocami nie może spać - zauważyłam, wchodząc do kuchni, w której nalałam sobie wody, z dzbanka.
- Nie przekręcaj kota ogonem moja droga - pogroziła mi palcem. Dobra mam już dość.
- Nie natknęłaś się na grupę tych wandali ?- zapytała ciekawska.
- Jakich wandali ?- zapytałam, nie wiedząc o kogo jej chodzi.
- Grupa dzieciaków z tej okolicy, lecz dziećmi nie mogę ich nazwać - pokręciła babcia głową.
- Chodzą po nocach, piją, imprezują, pełno kolczyków, tatuaży - dopowiedziała wznosząc złożone ręce w górę.
- I to nie tylko faceci, także młode dziewczyny, nigdy bym nie pozwoliła wnukom tak się stoczyć - jęknęła. Babcia zdecydowanie przesadza. Wzruszyłam ramionami idąc do swojego pokoju, z którego wyciągnęłam świeże ubrania. Poszłam pod szybki prysznic, wracając do pokoju. Wyciągnęłam swojego laptopa, zalogowałam się, gdy tylko zobaczyłam, że moja przyjaciółka jest dostępna od razu zadzwoniłam do niej.
- Siemka- przywitałam ją. Dziewczyna spojrzała na mnie z miną, czy zwariowałam.
- Czemu jesteś ubrana ?- zapytała od razu.
- Jest u mnie 7:34 - odpowiedziałam.
- Ah no tak, jak tam opowiadaj - ponagliła mnie jak by ożywając. Westchnęłam machając tylko ręką, na znak kichy. Na chwilę wstałam z łóżka, na którym siedziałam z laptopem, wyciągając z niego paczkę papierosów. Otworzyłam okno na rozcież, siadając na parapecie. Zapaliłam jednego w spokoju paląc, gdy moja przyjaciółka, opowiadała o nowo poznanym chłopaku.
- Dziewczyno ide spac - powiedziała koło 3 amerykańskiego czasu. Popryskałam w pokoju, jeszcze perfumami, dla zabicia zapachu. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, postanowiłam powkładać swoje ubrania, do szafy, następnie zaczęłam oglądać Bates Motel. Kocham ten serial, po mimo że obejrzałam dopiero 1 sezon. Dylan jest boski.
- Jadę do sklepu jedziesz ze mną ?- zapytał dziadek koło 13.
- Nie mam nic lepszego do roboty- odpowiedziałam, wstając z łóżka. Zeszłam po schodach z dziadkiem, wychodząc na ganek, następnie wsiadając do samochodu.
- O jakich wandali chodziło babci ?- zapytała niezbyt wiedząc.
- Chodzi o dzieciaki sąsiadów, mają tatuaże, oraz kolczyki - powiedział, następnie zatrzymał się na czerwonym świetle.
- Imprezują bo młodzi - dopowiedział patrząc na mnie przez chwilę. Zatrzymaliśmy się pod sklepem. Wysiadłam z samochodu zamykając za sobą drzwi. Przed wejściem do sklepu stało 3 chłopaków. Wszyscy byli ubrani w bluzki na krótki rękaw przez co można było zobaczyć ich tatuaże. Jeden chłopak miał brązowe włosy, które kręciły się na jego głowie, obok niego stał blondyn, który miał farbowane włosy, można było to rozpoznać po odrostach. Miał kolczyki po obydwu stronach warg. Obok blondyna stał jeszcze jeden chłopak o brązowych włosach i kolczyku w brwi.
- Dzień dobry panie Kordel - przywitał mojego dziadka jeden z chłopaków.
- Dobry dzieciaki - przywitał ich dziadek. Weszłam od razu z dziadkiem do sklepu.
- O nich chodzi babci ?- zapytałam, udając że czegoś szukam.
- Zgadza się - potwierdził. Po kupieniu wszystkiego potrzeba wyszliśmy ze sklepu. Chłopcy dalej stali, tym razem pojawił się jeszcze jeden. Wszyscy stali i palili papierosy.
- Jak zdrowie ?- zapytał, chłopak którego szybciej nie było.
- Bardzo dobrze, dziękuję - odpowiedział dziadek z uśmiechem.
- Lubisz ich ?- zapytałam, gdy siedzieliśmy w aucie, w drodze powrotnej.
-  Lubię, pamiętam jak te dzieciaki, grały w piłkę, takie małe brzdące - zaśmiał się na wspomnienie.
Resztę dnia spędziłam, albo gadając z moją paczką przez laptopa, albo oglądając serial.
Buziole Wika Xx

Rozdział 1

- Dziewczyno mówię Ci, powinnaś się z nim umówić - powiedziała moja przyjaciółka, z którą rozmawiałam przez telefon. Właśnie dzisiaj był 16 czerwca. Dzisiaj mieliśmy oficjalne zakończenie roku szkolnego. Moja przyjaciółka namawia mnie już od 2 godzin, abym poszła na imprezę i umówiła się tam z chłopakiem, który zdaniem przyjaciółki pasuje do mnie. Jestem absolwentem.
- Mam już tego dość !- usłyszałam krzyk mojego brata z dołu.
- Kochana oddzwonię do Ciebie - powiedziałam do telefonu. Nie czekając na słowa przyjaciółki rozłączyłam się. Podniosłam swoje ciało z łóżka, schodząc po schodach na dół.
- Co się dzieje ?- zapytałam mamy, która zacięcie dyskutowała o czymś z moim 15 letnim bratem.
- Wiesz co ona sobie wymyśliła ?- zapytał wściekły patrząc na mnie. Wzruszyłam jedynie ramionami.
- Że Christina z nami zamieszka - powiedział wściekły.  Niestety wychowuję się w rodzinie, gdzie moja matka woli kobiety. Nie byłam z tego powodu zadowolona, tak samo jak mój brat, lecz każdy zasługuje na szczęście.
- Daj spokój - starałam się jego uspokoić.
- Kochanie to nic nie zmieni, dalej będę was tak samo kochać - powiedziała nasza mama.
- Nienawidzę Cię - krzyknął mój brat, wybiegając z kuchni.
- Przykro mi mamo- uśmiechnęłam się smutno do kobiety.
- Nie mam już do niego sił, na całe wakacje wyślę jego do babci, aż do Irlandii - powiedziała wściekła. Przytaknęłam jedynie głową, wracając do swojego pokoju.

* 5 DNI PÓŹNIEJ *
- Okej jego wysyłasz do babci bo musi odpocząć, ale ja się pytam czemu do cholery mnie, tam także posyłasz na klęskę ?- zapytałam zła. Moja matka, zdecydowała że obydwoje z moim bratem polecimy do Irlandii do matki naszego ojca. Nie będę kłamać, babcia Olga jest okropna, u niej musi być wszystko jak w zegarku.
- Stęskniła się za wami obojga - powiedziała przytulając mnie, przy odprawie.
- Jesteś niesprawiedliwa - powiedziałam zła. Te wakacje miały być takie piękne.
- Idźcie już - ponagliła nas.
Razem z moim bratem wsiedliśmy do samolotu.
A więc może zacznę od początku. Nazywam się Samantha, ale większość ludzi mówi do mnie Sami. Mam 18 lat i po wakacjach idę do Collegeu. Wychowuję się w dość dziwnej rodzinie, lecz akceptuję to. Mieszkam w stanie Kentucky.  Jestem niska, bo kto uważa, że 165 cm to dużo ? Mam naturalne brązowe włosy, oraz oczy.  Więcej o mnie dowiecie się czytając moją historię.

HEJ KOCHANII:
A WIĘC PRZEDSTAWIAM WAM MOJĄ KOLEJNĄ OPOWIEŚĆ.
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Buziole Wika Xx.