Gdy dolecieliśmy na miejsce czułam się zmęczona. Podróż potrafi
wymęczyć. Wysiedliśmy z samolotu razem z bratem, idąc od razu po nasze
walizki.
- Dzieciaki - przywitał nas od razu dziadek.
- Hej - jako pierwsza jego przytuliłam na przywitanie.
- Siemka - mój brat jedynie przybił z dziadkiem piątkę. Czy on nie jest za stary na takie coś ?
- Gdzie ta żmija, znaczy babcia ?- zapytał mój brat. Dziadek jedynie zmierzył jego wzrokiem.
- Babcia piecze ciasto, aby was przywitać - powiedział dziadek z westchnieniem. Niestety nasza babcia kochała piec ciasta.
-
Ale wyrośliście - zauważył dziadek, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.
Przed nami około 2 godzinna podróż, autem do małego miasteczka
Mullingar.
- Tobie trochę siwych włosów też przybyło - także zauważyłam.
-
Niestety, przy babci nie można inaczej - odpowiedział. Resztę drogi
rozmawiałam z dziadkiem na temat mojej mamy, którą lubi w porównaniu z
babcią, która jej nienawidzi.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział
dziadek, wjeżdżając na podjazd. Wysiadłam z auta od razu marszcząc nos,
na zachmurzone niebo. Chcę do mojego słonecznego Owensboro.
-
Dzieci - krzyknęła babcia w wejściu. Ja i mój brat niezbyt chętnie
przytuliliśmy ją na przywitanie. Nie oszukujmy się. Jesteśmy skazani na
tą mękę przez mojego brata.
Gdy weszłam do domu tak jak pamiętam. Szafa była po prawej stronie od
razu po wejściu, za to naprzeciwko niej, po lewej od wejścia były
schody na 1 piętro. Obok schodów były drzwi, jedne prowadziły do
łazienki, za to drugie do pokoju dziadków. Na przeciwko drzwi, do
łazienki i pokoju był salon. Wielka kanapa 2 fotele i stolik stały na
środku. W kącie był kominek a koło kominka meble na całą ścianę z
telewizorem. Salon był połączony z kuchnią, która na samym środku miała
wyspę kuchenną, a wokół niej przy ścianach meble. Było także wyjście na
ogródek, na którym babcia ma warzywa i owoce, mogę się o to założyć.
-
Pójdziemy do siebie - powiedziałam babci, na co przytaknęła. Razem z
moimi walizkami weszłam po schodach na 1 piętro, gdzie mieściły się 2
pokoje i łazienka. Weszłam do pokoju, który miał dobry widok na ogród
babci.
- Sam - do mojego pokoju wszedł brat.
- Co ?- zapytałam.
- Zamienisz się pokojami ?- jęknął mój brat.
- Czemu ?- zapytałam.
-
Nie lubię... no nie wiem zamień się po prostu - jęknął znowu mój brat.
Dobrze wiem o co jemu chodzi, nie chce się jemu zasłaniać zasłon na noc,
a w nocy uliczne latarnie będą świecić.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam. Brat jedynie pokazał mi środkowy palce na co przewróciłam oczami.
Mój
pokój był w kolorze mięty. Na samym środku stało łóżko. Po lewej
stronie od wejścia na całą ścianę była szafa wnękowa. Przy prawej
ścianie stały komody, nad którymi wisiały pułki. Podeszłam do łóżka od
razu kładąc się na nim. Zrobiłam snapa i wysłałam do moich znajomych, że
już jestem na miejscu. Zamknęłam oczy i sama nie wiem kiedy, lecz
zasnęłam. Obudziłam się dopiero, gdy było ciemno. Spojrzałam na mój
telefon, który leżał koło mnie. Byłam w ubraniach, w których
przyleciałam. Była 4:45. Wstałam przeciągając się, moje kości wydały
charakterystyczny chrupot. Postanowiłam iść pobiegać. Bieganie było moją
pasją, uwielbiałam to. Zaczęłam biegać, gdy zrezygnowałam z pływania.
Ubrałam na siebie spodnie, stanik sportowy oraz bokserkę. Na dworze
robiło się już pomału widno. Wyszłam z pokoju, trzymając telefon ze
słuchawkami w ręce.
- Wychodzisz, gdzieś ?- zapytała babcia, od razu gdy zeszłam po schodach.
- Jezu nie strasz, bo zawału dostanę - złapałam się za klatkę piersiową.
- Nie mój imienia Pana Boga na daremno - skarciła mnie.
- Przepraszam, idę biegać - powiedziałam.
-
Ubierz bluzę, zimno jest, oraz uważaj na tych flejtuchów - powiedziała
zdenerwowana. Przewróciłam jedynie oczami. Otworzyłam drzwi wejściowej,
następnie przeszłam przez mały, cały oszklony ganek, otwierając kolejne
drzwi. Stanęłam na trawniku, pierw robiąc rozgrzewkę, następnie zaczęłam
biec. Biegałam po okolicy, która swoją drogą nie była wielka. Po 5
kilometrach, wróciłam do domu.
- Mówiłam, abyś ubrała bluzę - pierwsze słowa babci, gdy tylko weszłam do domu.
- Babcia, chyba nocami nie może spać - zauważyłam, wchodząc do kuchni, w której nalałam sobie wody, z dzbanka.
- Nie przekręcaj kota ogonem moja droga - pogroziła mi palcem. Dobra mam już dość.
- Nie natknęłaś się na grupę tych wandali ?- zapytała ciekawska.
- Jakich wandali ?- zapytałam, nie wiedząc o kogo jej chodzi.
- Grupa dzieciaków z tej okolicy, lecz dziećmi nie mogę ich nazwać - pokręciła babcia głową.
- Chodzą po nocach, piją, imprezują, pełno kolczyków, tatuaży - dopowiedziała wznosząc złożone ręce w górę.
-
I to nie tylko faceci, także młode dziewczyny, nigdy bym nie pozwoliła
wnukom tak się stoczyć - jęknęła. Babcia zdecydowanie przesadza.
Wzruszyłam ramionami idąc do swojego pokoju, z którego wyciągnęłam
świeże ubrania. Poszłam pod szybki prysznic, wracając do pokoju.
Wyciągnęłam swojego laptopa, zalogowałam się, gdy tylko zobaczyłam, że
moja przyjaciółka jest dostępna od razu zadzwoniłam do niej.
- Siemka- przywitałam ją. Dziewczyna spojrzała na mnie z miną, czy zwariowałam.
- Czemu jesteś ubrana ?- zapytała od razu.
- Jest u mnie 7:34 - odpowiedziałam.
-
Ah no tak, jak tam opowiadaj - ponagliła mnie jak by ożywając.
Westchnęłam machając tylko ręką, na znak kichy. Na chwilę wstałam z
łóżka, na którym siedziałam z laptopem, wyciągając z niego paczkę
papierosów. Otworzyłam okno na rozcież, siadając na parapecie. Zapaliłam
jednego w spokoju paląc, gdy moja przyjaciółka, opowiadała o nowo
poznanym chłopaku.
- Dziewczyno ide spac - powiedziała koło 3
amerykańskiego czasu. Popryskałam w pokoju, jeszcze perfumami, dla
zabicia zapachu. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, postanowiłam powkładać
swoje ubrania, do szafy, następnie zaczęłam oglądać Bates Motel. Kocham
ten serial, po mimo że obejrzałam dopiero 1 sezon. Dylan jest boski.
- Jadę do sklepu jedziesz ze mną ?- zapytał dziadek koło 13.
-
Nie mam nic lepszego do roboty- odpowiedziałam, wstając z łóżka.
Zeszłam po schodach z dziadkiem, wychodząc na ganek, następnie wsiadając
do samochodu.
- O jakich wandali chodziło babci ?- zapytała niezbyt wiedząc.
- Chodzi o dzieciaki sąsiadów, mają tatuaże, oraz kolczyki - powiedział, następnie zatrzymał się na czerwonym świetle.
-
Imprezują bo młodzi - dopowiedział patrząc na mnie przez chwilę.
Zatrzymaliśmy się pod sklepem. Wysiadłam z samochodu zamykając za sobą
drzwi. Przed wejściem do sklepu stało 3 chłopaków. Wszyscy byli ubrani w
bluzki na krótki rękaw przez co można było zobaczyć ich tatuaże. Jeden
chłopak miał brązowe włosy, które kręciły się na jego głowie, obok niego
stał blondyn, który miał farbowane włosy, można było to rozpoznać po
odrostach. Miał kolczyki po obydwu stronach warg. Obok blondyna stał
jeszcze jeden chłopak o brązowych włosach i kolczyku w brwi.
- Dzień dobry panie Kordel - przywitał mojego dziadka jeden z chłopaków.
- Dobry dzieciaki - przywitał ich dziadek. Weszłam od razu z dziadkiem do sklepu.
- O nich chodzi babci ?- zapytałam, udając że czegoś szukam.
-
Zgadza się - potwierdził. Po kupieniu wszystkiego potrzeba wyszliśmy ze
sklepu. Chłopcy dalej stali, tym razem pojawił się jeszcze jeden.
Wszyscy stali i palili papierosy.
- Jak zdrowie ?- zapytał, chłopak którego szybciej nie było.
- Bardzo dobrze, dziękuję - odpowiedział dziadek z uśmiechem.
- Lubisz ich ?- zapytałam, gdy siedzieliśmy w aucie, w drodze powrotnej.
- Lubię, pamiętam jak te dzieciaki, grały w piłkę, takie małe brzdące - zaśmiał się na wspomnienie.
Resztę dnia spędziłam, albo gadając z moją paczką przez laptopa, albo oglądając serial.
Buziole Wika Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz