środa, 9 sierpnia 2017

Rozdział 2

Gdy dolecieliśmy na miejsce czułam się zmęczona. Podróż potrafi wymęczyć. Wysiedliśmy z samolotu razem z bratem, idąc od razu po nasze walizki.
- Dzieciaki - przywitał nas od razu dziadek.
- Hej - jako pierwsza jego przytuliłam na przywitanie.
- Siemka - mój brat jedynie przybił z dziadkiem piątkę. Czy on nie jest za stary na takie coś ?
- Gdzie ta żmija, znaczy babcia ?- zapytał mój brat. Dziadek jedynie zmierzył jego wzrokiem.
- Babcia piecze ciasto, aby was przywitać - powiedział dziadek z westchnieniem. Niestety nasza babcia kochała piec ciasta.
- Ale wyrośliście - zauważył dziadek, gdy siedzieliśmy już w samochodzie. Przed nami około 2 godzinna podróż, autem do małego miasteczka Mullingar.
- Tobie trochę siwych włosów też przybyło - także zauważyłam.
- Niestety, przy babci nie można inaczej - odpowiedział. Resztę drogi rozmawiałam z dziadkiem na temat mojej mamy, którą lubi w porównaniu z babcią, która jej nienawidzi.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział dziadek, wjeżdżając na podjazd. Wysiadłam z auta od razu marszcząc nos, na zachmurzone niebo. Chcę do mojego słonecznego Owensboro.
- Dzieci - krzyknęła babcia w wejściu. Ja i mój brat niezbyt chętnie przytuliliśmy ją na przywitanie. Nie oszukujmy się. Jesteśmy skazani na tą mękę przez mojego brata.

Gdy weszłam do domu tak jak pamiętam. Szafa była po prawej stronie od razu po wejściu, za to naprzeciwko niej, po lewej od wejścia były schody na 1 piętro. Obok schodów były drzwi, jedne prowadziły do łazienki, za to drugie do pokoju dziadków. Na przeciwko drzwi, do łazienki i pokoju był salon. Wielka kanapa 2 fotele i stolik stały na środku. W kącie był kominek a koło kominka meble na całą ścianę z telewizorem. Salon był połączony z kuchnią, która na samym środku miała wyspę kuchenną, a wokół niej przy ścianach meble. Było także wyjście na ogródek, na którym babcia ma warzywa i owoce, mogę się o to założyć.
- Pójdziemy do siebie - powiedziałam babci, na co przytaknęła. Razem z moimi walizkami weszłam po schodach na 1 piętro, gdzie mieściły się 2 pokoje i łazienka. Weszłam do pokoju, który miał dobry widok na ogród babci.
- Sam - do mojego pokoju wszedł brat.
- Co ?- zapytałam.
-  Zamienisz się pokojami ?- jęknął mój brat.
- Czemu ?- zapytałam.
- Nie lubię... no nie wiem zamień się po prostu - jęknął znowu mój brat. Dobrze wiem o co jemu chodzi, nie chce się jemu zasłaniać zasłon na noc, a w nocy uliczne latarnie będą świecić.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam. Brat jedynie pokazał mi środkowy palce na co przewróciłam oczami.
Mój pokój był w kolorze mięty. Na samym środku stało łóżko. Po lewej stronie od wejścia na całą ścianę była szafa wnękowa. Przy prawej ścianie stały komody, nad którymi wisiały pułki. Podeszłam do łóżka od razu kładąc się na nim. Zrobiłam snapa i wysłałam do moich znajomych, że już jestem na miejscu. Zamknęłam oczy i sama nie wiem kiedy, lecz zasnęłam. Obudziłam się dopiero, gdy było ciemno. Spojrzałam na mój telefon, który leżał koło mnie. Byłam w ubraniach, w których przyleciałam. Była 4:45. Wstałam przeciągając się, moje kości wydały charakterystyczny chrupot. Postanowiłam iść pobiegać. Bieganie było moją pasją, uwielbiałam to. Zaczęłam biegać, gdy zrezygnowałam z pływania. Ubrałam na siebie spodnie, stanik sportowy oraz bokserkę. Na dworze robiło się już pomału widno. Wyszłam z pokoju, trzymając telefon ze słuchawkami w ręce.
- Wychodzisz, gdzieś ?- zapytała babcia, od razu gdy zeszłam po schodach.
- Jezu nie strasz, bo zawału dostanę - złapałam się za klatkę piersiową.
- Nie mój imienia Pana Boga na daremno - skarciła mnie.
- Przepraszam, idę biegać - powiedziałam.
- Ubierz bluzę, zimno jest, oraz uważaj na tych flejtuchów - powiedziała zdenerwowana. Przewróciłam jedynie oczami. Otworzyłam drzwi wejściowej, następnie przeszłam przez mały, cały oszklony ganek, otwierając kolejne drzwi. Stanęłam na trawniku, pierw robiąc rozgrzewkę, następnie zaczęłam biec. Biegałam po okolicy, która swoją drogą nie była wielka. Po 5 kilometrach, wróciłam do domu.
- Mówiłam, abyś ubrała bluzę - pierwsze słowa babci, gdy tylko weszłam do domu.
- Babcia, chyba nocami nie może spać - zauważyłam, wchodząc do kuchni, w której nalałam sobie wody, z dzbanka.
- Nie przekręcaj kota ogonem moja droga - pogroziła mi palcem. Dobra mam już dość.
- Nie natknęłaś się na grupę tych wandali ?- zapytała ciekawska.
- Jakich wandali ?- zapytałam, nie wiedząc o kogo jej chodzi.
- Grupa dzieciaków z tej okolicy, lecz dziećmi nie mogę ich nazwać - pokręciła babcia głową.
- Chodzą po nocach, piją, imprezują, pełno kolczyków, tatuaży - dopowiedziała wznosząc złożone ręce w górę.
- I to nie tylko faceci, także młode dziewczyny, nigdy bym nie pozwoliła wnukom tak się stoczyć - jęknęła. Babcia zdecydowanie przesadza. Wzruszyłam ramionami idąc do swojego pokoju, z którego wyciągnęłam świeże ubrania. Poszłam pod szybki prysznic, wracając do pokoju. Wyciągnęłam swojego laptopa, zalogowałam się, gdy tylko zobaczyłam, że moja przyjaciółka jest dostępna od razu zadzwoniłam do niej.
- Siemka- przywitałam ją. Dziewczyna spojrzała na mnie z miną, czy zwariowałam.
- Czemu jesteś ubrana ?- zapytała od razu.
- Jest u mnie 7:34 - odpowiedziałam.
- Ah no tak, jak tam opowiadaj - ponagliła mnie jak by ożywając. Westchnęłam machając tylko ręką, na znak kichy. Na chwilę wstałam z łóżka, na którym siedziałam z laptopem, wyciągając z niego paczkę papierosów. Otworzyłam okno na rozcież, siadając na parapecie. Zapaliłam jednego w spokoju paląc, gdy moja przyjaciółka, opowiadała o nowo poznanym chłopaku.
- Dziewczyno ide spac - powiedziała koło 3 amerykańskiego czasu. Popryskałam w pokoju, jeszcze perfumami, dla zabicia zapachu. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, postanowiłam powkładać swoje ubrania, do szafy, następnie zaczęłam oglądać Bates Motel. Kocham ten serial, po mimo że obejrzałam dopiero 1 sezon. Dylan jest boski.
- Jadę do sklepu jedziesz ze mną ?- zapytał dziadek koło 13.
- Nie mam nic lepszego do roboty- odpowiedziałam, wstając z łóżka. Zeszłam po schodach z dziadkiem, wychodząc na ganek, następnie wsiadając do samochodu.
- O jakich wandali chodziło babci ?- zapytała niezbyt wiedząc.
- Chodzi o dzieciaki sąsiadów, mają tatuaże, oraz kolczyki - powiedział, następnie zatrzymał się na czerwonym świetle.
- Imprezują bo młodzi - dopowiedział patrząc na mnie przez chwilę. Zatrzymaliśmy się pod sklepem. Wysiadłam z samochodu zamykając za sobą drzwi. Przed wejściem do sklepu stało 3 chłopaków. Wszyscy byli ubrani w bluzki na krótki rękaw przez co można było zobaczyć ich tatuaże. Jeden chłopak miał brązowe włosy, które kręciły się na jego głowie, obok niego stał blondyn, który miał farbowane włosy, można było to rozpoznać po odrostach. Miał kolczyki po obydwu stronach warg. Obok blondyna stał jeszcze jeden chłopak o brązowych włosach i kolczyku w brwi.
- Dzień dobry panie Kordel - przywitał mojego dziadka jeden z chłopaków.
- Dobry dzieciaki - przywitał ich dziadek. Weszłam od razu z dziadkiem do sklepu.
- O nich chodzi babci ?- zapytałam, udając że czegoś szukam.
- Zgadza się - potwierdził. Po kupieniu wszystkiego potrzeba wyszliśmy ze sklepu. Chłopcy dalej stali, tym razem pojawił się jeszcze jeden. Wszyscy stali i palili papierosy.
- Jak zdrowie ?- zapytał, chłopak którego szybciej nie było.
- Bardzo dobrze, dziękuję - odpowiedział dziadek z uśmiechem.
- Lubisz ich ?- zapytałam, gdy siedzieliśmy w aucie, w drodze powrotnej.
-  Lubię, pamiętam jak te dzieciaki, grały w piłkę, takie małe brzdące - zaśmiał się na wspomnienie.
Resztę dnia spędziłam, albo gadając z moją paczką przez laptopa, albo oglądając serial.
Buziole Wika Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz